Tristan / Tris Widzowie uwielbiają go. Za aurę tajemniczości, milczenie i nonszalancka pozę. Śledzą jego słaby uśmiech – kpiący – i dostrzegają go, z zadziwiającą spostrzegawczością, kiedy jego sylwetka mignie im w tle za innym uczestnikiem przed obiektywem. Mówi się, że gdyby widziano go częściej, nie tylko w formie przemykającego cienia, mógłby zyskać większy rozgłos. Ci, którzy mniej go lubią, wolą zaryzykować stwierdzeniem, że jest tak długo ciekawy, jak długo nie daje się poznać, a pod jego maską kryje się nikt inny niż tylko nudny typ. |
Isolda / Izzy Widzowie jej nienawidzą. Za niewyparzony język, ostry temperament i nieobliczalne zapędy. Za to, jak często jej warkliwy ton przebija się przez nagranie, w momencie, w którym akurat wypowiada się faworyt programu. Ponoć jest dla nich niewiadomą, bo nic o niej nie wiedzą, ale wiedzieć więcej nawet nie chcą. Widzą ją za dużo, kiedy wbija im się w obiektyw, ze złością na twarzy dając w nos kolejnemu uczestnikowi programu, którego oglądający bardziej lubią. Jej imię akcentowane powinno być na: Easy – tak często rzucane przez nią zamiast przeprosin. |
Mówią o nich Tristan i Isolda, bo tak naprawdę nie wiedzą, jak się nazywają. Izzy to tylko wariacja od rzucanego przez kobietę częstego: Easy, a Tristan, podążając za skojarzeniami, pasuje na epickiego bohatera z romantycznych opowieści. On jest bowiem lubiany, tak jak lubi się poboczne postaci w serialach, dopóki się ich nie pozna i ich czar nie pryśnie. Ona zaś ich wszystkich drażni. Głównie kobiecą część widowni, bo plotki głoszą, że Ona i On są razem – nie tylko rodziną. Wspólnie nie negują podejrzeń, a kamera tych (jeszcze) nie potwierdziła (albo może nie miała czego). Nie są faworytami, ale kto wie, czy nie będą?
♕ ♕ ♕
[Czasem nijak nie można pozbyć się wulgaryzmów, to by było ujmą dla postaci. Choć - filologiczni bogowie mi świadkami! - starałam się załagodzić wszystko tyle, ile mogłam.
OdpowiedzUsuńCześć! I dziękuję za miłe słowa. Dobrze się wchodzi w postać, gdy tyle osób docenia i potwierdza, że pomysł był dobry. Twój jest ryzykowny i intrygujący. Jestem naprawdę ciekawa, jak to się rozwinie, więc mam nadzieję, że szybko znajdziesz kogoś do przejęcia Tristana... ;)
Dobrego pisania!]
B R I T N E Y
[Oh, interesująca ta dwójka, naprawdę jestem ciekawa tej ich relacji :D Trzymam kciuki, aby Izolda znalazła swego Tristana, a także witam na blogu i baw się dobrze!]
OdpowiedzUsuńIsla
Myślałam o karierze uczestniczki dla niej, ale ostatecznie zrezygnowałam – jeden skandal już wywołała i kolejnych nie potrzebuje :D Na wątek oczywiście jestem chętna, Isolde i Annabelle to kompletne przeciwieństwa, ale z doświadczenia wiem, że wychodzą z tego ciekawe wątki. Jak rzucisz pomysłem, to w mig zaczynam wątek, bo niestety mi ostatnio wymyślanie strasznie nie idzie :(
OdpowiedzUsuńAnnabelle
Świetny pomysł! Zacznę niedługo :)
OdpowiedzUsuńAnnabelle
[Dziękuję ogromnie za miłe słowa. Ja po prostu nie umiem robić postaci całkowicie na poważnie. Podziwiam więc Twoich bohaterów, sam pomysł na nich, kreację, gdyż choć tekst nie jest długi i nie zdradza wiele, pozwala poznać Isoldę i Tristana, przy okazji ciekawi na tyle, aby zechcieć dowiedzieć się jeszcze więcej. Mam nadzieję, że ktoś się na prowadzenia brata skusi!
OdpowiedzUsuńChętnie bym zaproponowała wątek, ale odnoszę wrażenie, że Damien jest uosobieniem wszystkiego, czym Isolda gardzi w ludziach. :,D]
Damien
[Nie, nie mam za złe - jestem po prostu zaskoczona, bo rzadko mam coś takiego jak "wątek-niespodzianka". Dziękuję!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ja nie zepsuje dobrego wrażenia swoim odpisem - pierwszy raz piszę z pierwszej osoby, a zawsze chciałam to spróbować :)]
18:30.
To naprawdę strata czasu i nie zmienię swojego zdania na ten temat nigdy. Wyrwanie z rytmu pracy tylko po to by powiedzieć parę bezsensownych słów przed kamerą i odpowiedzieć na zadane pytanie nie było przewidziane w jego kontrakcie. Trzy minuty w środku przy godzinie i więcej czekania aż nadejdzie twoja kolej.
Doprawdy nikt nie wie, jak rozstraja to dzień? Czy tylko ja poważnie traktuje swoją pracę tutaj, pomimo tego że patrzenie na wyczyny uczestników powoli przestaje mnie bawić, a zwyczajnie nudzi?
Niektórzy z nich wydawali się jednak podekscytowani całym tym doświadczeniem - mogli w końcu pokazać się widzom z jak najlepszej, w swoim charakterze i mniemaniu, strony. Zastanawiałem się, czy większość z nich zdaje sobie sprawę jak mało ich prawdziwych słów trafi na wizję. Uśmiecham się pod nosem, ale nie jest to przyjazny grymas.
Po prostu wewnętrznie rozśmieszyła mnie jedna myśl - jak zabawna byłaby sytuacja, gdybyśmy nie pokazywali uczestnikom wyemitowanego programu i nie wiedzieli by oni jak bardzo to co tu wyczyniają dla własnej kariery różni się od finalnego obrazu. Scena wyuzdanego seksu nad którą uczestniczka pracowała tak wiele dni i włożyła w to niesamowitą wprost ilość pracy mogła pojawić się dosłownie na ułamek sekundy lub wcale...
A ona nawet by o tym nie wiedziała.
Szkoda jednak, że nie było to możliwe i podniecenie przy wyrywaniu sobie korony na tym planie wzrastało po każdym odcinku, a plany stawały się coraz bardziej idiotyczne w swym kształcie. Wszystko dla sławy.
Zaciągam mocniej rękawy swetra i poprawiam okulary z cichym, zrezygnowanym westchnięciem. Naprawdę nie zamierzam zawracać sobie głowy takimi głupotami - ich życie i ich sprawa co z nim robią. Ja mogę tylko dopomóc w kreowaniu ich kariery, ale niekoniecznie w taki sposób w jaki większość by sobie tego życzyła. Dobrze, że nie mają tu nic do gadania, bo jeszcze jeden kretyn plujący mi nad głową o złe ujęcie - choćby pokroju tego zadufanego Stara - nie był potrzebny.
Gdy wychodzę z pomieszczenia do uszu mimowolnie trafiają słowa skierowane najwidoczniej w moim kierunku. Odwracam leniwie głowę, spoglądając krótko na opierającą się o ścianę dziewczynę o warkliwym, ostrym tonie pomimo próby utrzymania spokojnego wyrazu twarzy. Nie pamiętam jej imienia - jak większości uczestników, bo nie czuje potrzeby by się na tym skupiać - ale znam ją może nawet lepiej przez szereg kadrów jakie mi dostarcza. Agresorka, może ofiara domu z którego pochodzi, próbująca pokazać w show jak bardzo zła, mroczna i niebezpieczna jest. Ta która we własnym mniemaniu kreatywnie potrafi się odgryźć, dostarczając zbuntowanym nastolatkom z całego kraju prawdziwego wzoru do naśladowania.
Posądzana o dość zawiłe kontakty z własnym bratem, czego nie negują by utrzymać się na pokładzie.
Nie odpowiadam na żadne z jej słów, póki nie prycha lekceważąco dalej prowadząc swój maleńki akt wejścia w charakter, byleby tylko nie wyjść z roli i nie dać komuś zajść sobie za skórę po okazaniu ludzkiej strony.
Łączę dłonie, odwracając się do niej cały. Prostuje się, ale nie ze strachu i tego by dodać sobie kilku centymetrów, choć dziewczyna przewyższa mnie o połowę głowy. Po prostu dlatego, by przez próbę utrzymania apatycznej postawy nie powiedzieć o jednego słowa za dużo z worka prawd i opinii na temat uczestników.
Zwłaszcza dzisiejszego dnia nie potrzebuje konfliktów - i tak mam za dużo pracy.
- Jeśli musiałaś zadać to pytanie, porównałaś swoją osobę do mojej w jakiś sposób - odpowiadam, lekko wyłamując palce - Sama więc znasz już odpowiedź. I nie musisz jej słyszeć ode mnie, jak mniemam... Prawda?
Nicholas
[Wiesz, być może ją rozszerzę później o mini opowiadanie, ale to jak znajdę dla niego odpowiedni fragment w odmętach mojej głowy xD
OdpowiedzUsuńI bardzo chętnie przystanę na wątek. Podoba mi się zadziorność Izdoldy i myślę, że Tony'emu też się spodoba ^ ^ Chcesz może coś zacząć? Jak nie, to może coś wieczorem napiszę. To jak wolisz.]
Anthony A. McGraham
[Kartę miałam napisaną już w pierwszy dzień, ale często by mnie nie było w tym tygodniu, więc sobie czekała XD
OdpowiedzUsuńPomysł mi się jak najbardziej podoba. Jesse byłby baaardzo niepocieszony taką sytuacją, mógłby sobie ubzdurać przez opinię jaką Izzy ma wyrobioną, że specjalnie robi mu na złość i potem próbować się jakoś odwdzięczyć.
Przy okazji wspomnę, że obie postacie są niezwykle intrygujące i aż nie mogę się doczekać by dowiedzieć się o nich więcej ;)]
Jesse
Uśmiecham się mimowolnie kątem ust, kiedy marszczy nieprzyjemnie brwi. Nie wiem, co próbuje osiągnąć tą rozmową póki co. Czy liczy na to, że kamera nagra jakiś etap kłótni z kimś innym niż reszta uczestników, których pewnie już i tak wystarczająco zastraszyła aż przestało być to oglądalne?
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom bardzo szybko odzyskuje zapał, bo odwagi do dalszego brnięcia na grząski grunt nie pozostawiła w tyle. Zostawiam przez chwilę swoje palce w spokoju, jakby jej słowa odrobinę mnie zaskoczyły lub zmusiły do głębszego zastanowienia się nad inteligentną odpowiedzią.
Przynajmniej taką która przebije się przez zbyt grubą czaszkę.
- Nie pytałaś - potwierdzam, wzruszając lekko ramionami i przesuwając palcami po krawędzi rękawa. Dodaje miękko - Nie wyglądasz jednak na kogoś, kogo obchodziłoby moje zdanie więc odpuściłem już na początku, by nie zawracać ci głowy.
Taka była prawda lub przynajmniej tak ja odbierałem tą dziewczynę. Mogła mieć więcej oleju w głowie niż co poniektóre z uczestniczek dla których najszybsza ścieżka kariery to stworzenie jak największej ilości dramatów. Lub pokazanie, że nie ma się żadnych tajemnic przed kamerą.
Absolutnie żadnych.
Pytanie jednak czy stojąca przede mną kobieta, bardziej pyskata i różniąca się od brokatowej masy tańczącej przed kamerami, też nie próbuje się w ścieżce wypełnionej dramatami. Innego sortu oczywiście: ostrzejszymi, bez zasad, mających w sobie uliczny wydźwięk i tematy tabu do których ciągnie tych półmózgów przed ekranami, złaknionych czegoś, co zabrania społeczeństwo w którym się obracają. Patrząc na nią zupełnie innymi kategoriami, ale wciąż pamiętając o tym, że jest to show... Nie wydaje mi się wcale, że jest tak wyjątkowym płatkiem śniegu za jakiego się uważa.
Nie mam co zmieniać zdania.
Nie... Może odrobinę.
Jako jedyna przytargała tu brata, by stworzyć własny zakazany romans, który wcale może nim nie jest. Podobnie jak ich relacja rodzinna.
Dufny ton wzbogacił jej następnie pytanie i dość głęboki głos - nie pozostawiał żadnych wątpliwości, kto próbuje trzymać stery tej rozmowy. Czemu mam jej na to nie pozwolić, skoro tak bardzo tego pożądała i może w ten sposób mogła podbudować swoje ego? Pięści i wściekła ślina cieknąca z ust nie rozwiązują wszystkiego w tym programie, a i blondynka biorąca udział w filmach porno może ci wbić obcas w kark.
Dlatego szukaj słabszego celu prawda?
Takiego który nie odda?
Który bardziej wątły od ciebie, ma szansę wycofać się przez ucieczkę?
Przechyliwszy lekko głowę i znowu poprawiając okulary, podszedłem o krok bliżej.
- Może dlatego, że za dwadzieścia lat spojrzę sobie w oczy bez cienia zażenowania na wspomnienie wszystkiego tego w co próbują wcisnąć was producenci tego show? - zadarłem lekko głowę, nie uciekając wzrokiem od jej dużych oczu zakrytych ciemnymi, gęstymi rzęsami - Ale, komu ja to mówię... Musisz dużo wiedzieć o niezależności, skoro tak mocno jej w niektórych momentach bronisz, czyż nie?
Pytanie zawisło w powietrzu, ale nie oczekiwałem na nie odpowiedzi.
Nicholas
[Hahaha xd To było zajebiste xd i cieszę się, że wplotłaś moją drugą postać <3]
OdpowiedzUsuńPospiesznie wrócił się do swojego pokoju i chwycił zeszyt, w którym miał większość swoich notatek. Już miał wychodzić, kiedy zobaczył stojący na nocnym stoliku kubek z burbonem. Ramona go musiała zostawić po ich wczorajszej naradzie. Tak marnować alkohol! Prawdziwy skandal.
Zaraz jednak uśmiechnął się zawadiacko i bez większego zastanowienia dolał to co zostawiła do kawy, którą miał w ręce. I tak będzie chciała mu go odebrać. Przynajmniej się odegra za jej ostatni dowcip.
Szybkim krokiem szedł w stronę ekipy, ponieważ zaraz mieli zaczynać, kiedy usłyszał jak ktoś krzyczy jego imię. Obrócił się i jego oczom ukazała się ładna, ciemnowłosa dziewczyna. Nie dziwiło go, że zna jego imię - był w końcu reżyserem. Każdy go tu znał. Zwłaszcza, że Tony po prostu rzucał się w oczy. Przeszkadzało mu tylko, że użyła skrótu od jego imienia. Nieznacznie się skrzywił. Nie lubił, gdy robił tak ktoś, kogo nawet imienia nie pamiętał. Była jedną z uczestniczek i to wiedział i zwykle to właśnie mu wystarczało. Nic więc dziwnego, że kiedy zawisła nad nim, gdy tylko zdążył opaść na krzesło, był jeszcze bardziej zirytowany.
Przeszło mu dopiero, kiedy usłyszał jej pytanie. Uśmiech niekontrolowanie pojawił się na jego twarzy. Uważał pomysł z kawą za całkiem udany. Nie był pewny, czy to on, czy może Ramona wpadła na niego - pamiętał, że pili i zastanawiali się, co zafundować uczestnikom show. I nie, nie chcieli jedynie by skoczył im poziom kofeiny. Jak widać ich plan działał całkiem udanie. Nim zdążył coś powiedzieć, zabrała mu kubek i upiła łyka, zaraz potem wypluwając go. I to na jego koszulę, ale nawet to mu nie mogło zepsuć tego momentu.
Zasłonił dłonią wargi, żeby nie widziała jak szeroko się uśmiechnął, po czym uniósł wyżej brwi i dodał jeszcze w żarcie:
- Wiesz, nie ładnie jest marnować kawę, a alkohol tym bardziej. To drogi trunek był. - Przesunął po niej wzrokiem. Doceniał osoby, które potrafiły go rozbawić. Nawet jeżeli zupełnie tego nie planowały.
Nie zamierzał się jej tłumaczyć, bo po co? Zamiast tego tylko podszedł do niej i zabrał od niej kubek.
- Może to cię oduczy brania nie swoich rzeczy. - Dodał już nieco poważnie, choć nadal widać było, że humor mu dopisuje. - A co do twojej kawy... - udawał, że się zastanawia - Możesz ją dostać. Zależy tylko co my z tego będziemy mieli. - Mówiąc "my" miał na myśli ekipę oczywiście. Patrzył na nią zaciekawiony, co odpowie. Odłożył dla bezpieczeństwa kubek na stolik, przy którym pracowała Ramona, po czym wrócił wzrokiem, do dziewczyny. - To jak będzie?
[Mam nadzieję, że jest okej, a za chwilę powinnam się lepiej wczuć ;P]
Anthony A. McGraham
Spojrzałem na nią i czułem momentalnie, że z łatwością wyślizgnąłem się z dotychczas utrzymywanej, beznamiętnej postawy. Po prostu jej kolejne słowa...
OdpowiedzUsuńUśmiech rozszerzył się na moich ustach, kiedy z całkowitą pewnością, nawet powiedziałbym chytrością, próbowała przewidzieć jak bardzo będę tęsknić za tym programem. I nie, nie chodziło tu o to, że jestem tak nim znudzony, iż każde wspomnienie o odejściu stąd tylko napełnia mnie radością.
Roześmiałem się odrobinę głośniej niż powinienem, zaraz jednak zasłaniając swobodnie usta knykciami lewej dłoni. Próbowałem naprawdę.
- Pozostań proszę przy występach przed kamerą, bo odgadywanie aspektów płatności i organizacji pozostaje dla ciebie czarną magią - powiedziałem, oddychając głębiej by oddalić z głosu to niespodziewane rozbawienie jej wziętym z kosmosu osądem.
Sam też, we własnej niewiedzy i zbyt małym rozeznaniu, sądziłem, że przychodząc pracować przy Funlove w końcu wyjdę ze spirali długów uczelnianych, dokładając potrzebne pieniądze także na dalsze plany zawodowe. Niestety rzeczywistość okazała się inna, a wszelkie prowizje oraz premie spływały z kieszeni sponsorów do tych wyżej ustawionych na drabinie. Nie żebym był tym jakoś nad zwyczaj zdziwiony, ale z początku nawet podstawa wydawała się całkowicie wystarczalna - problem w tym, że zniknęła w całym natłoku pracy oraz ludzi z którymi musisz się użerać od odcinka do odcinka.
Nie zapominając także o słowach góry, że mam całkowite szczęście oraz przyjemność tutaj pracować bo to prawie jak darmowe, niecenzurowane show.
Naprawdę, jakbym chciał pracować przy produkcjach o takim poziomie aktorstwa oraz podniecenia po prostu zainteresowałbym się montażem przy filmach Pornhuba. Czasem mam wrażenie, że pracy jest tyle co przy hollywoodzkiej produkcji, a dostaję z tego przelew jak za potworki jakości Tromy.
Podniosłem dłoń do ust, mrucząc przeciągle pod nosem:
- Hmm... - odwróciłem się, by wskazać na krążące przy drzwiach do pokoju zwierzeń dwie uczestniczki, a później jeszcze dwóch mężczyzn - Jeśli dodasz te dziesięć procent... I tamte również. Myślę, że on też chciałby mieć dziesięć procent. I ona także ze swoimi marzeniami o aktorstwie ma dziesięć procent...
Odwróciłem się do, przewidującej z politowaniem przyszłość, dziewczyny:
- Wyjdzie ci dość pokrętne równanie, nie uważasz?
Podejrzewałem, że stąpam po bardzo delikatnej linii drażniąc się z dziewczyną, która niejednokrotnie wszczynała gorsze burdy z większymi od siebie. Z łatwością mogłaby powtórzyć wszystko to, co robi przed kamerą - dostarczając sobie materiału oraz pogłosu na więcej niż jeden odcinek, bo pobić kogoś z ekipy, a rwać się za włosy z uczestniczką to dwa inne poziomy. Problem w tym, że byłem przekonany o tym, iż dziewczyna zdaje sobie sprawę ze swego położenia. W zarzewiu ameb otaczających ją na co dzień, pierwszy raz może czegoś nie rozwiązać pięścią bo przyniesie to zwycięstwo drugiej stronie, czyli mi. Zwykłe narzędzia działają w regularnych sytuacjach.
Tutaj, miałem nadzieję, postawiła się przed czymś zupełnie innym. Wymagającym niekonwencjonalnych działań.
I to mnie bawiło.
Choć nie powiedziałem tego na głos, bo nie jestem zwolennikiem wywlekania się na zewnątrz z każdą przypadkową opinią oraz zdaniem. Bycie w cieniu jak lalkarz wydawało mi się lepszą opcją, przynajmniej w tym sfiksowanym programie.
Widzę jak taksuje mnie wzrokiem z góry, broniąc własnego pola jak sztandaru i wykorzystując aurę jaka ją otacza na swoją korzyść. Ponownie łączę dłonie, ale nie ze zdenerwowania, ale po to by po prostu czymś je zająć - nie lubię chować ich do kieszeni spodni.
- Mam nadzieję, że to dużo bardziej kreatywna perspektywa niż sama różnica wzrostu - patrzę na bok, mówiąc ciszej, ale nie na tyle by mnie nie usłyszała - Czy to perspektywa celów, różnicy podejścia, tego do czego zostaliśmy tu przydzieleni? Ja za minutę zniknę wam z oczu i z pamięci, a ty zostaniesz poproszona na bok przez reżysera, dostaniesz kilka kwestii, omówisz intrygi z bratem...
UsuńZamrugałem kilkakrotnie, znowu przesuwając oprawki i skupiając na niej wzrok:
- Na końcu nawet nie wiedząc, czy wasze starania i twoja kolejna wizyta u lekarza bo pobiłaś następnego ulubieńca widzów w ogóle pojawi się na wizji - cofam się, spoglądając na zegarek na nadgarstku - Z tej perspektywy tylko samobójca dorównywałby wam odwagą. Lub myślą, że to co robi przynosi jakieś skutki.
Nicholas
[Osz dejm... Tekst o niczym, ale się rozwaliłam. Mam nadzieję, że nie masz za złe D:]
Te „witam się z Jesusem. Amen” roztopiło moje serce <3 Pomiędzy Isoldą, a Jesusem z całą pewnością będą leciały iskry, bo oboje mają zawzięte, uparte charakterki. Wiem, że masz już trochę wątków (od Ann pojawi się niedługo) no ale ja bym ich mimo wszystko chciała wpakować w jakąś trudną relację, bo może być meega ciekawie. Daj znać, czy się piszesz, jeśli tak, to tym razem ja postaram się coś wymyślić :)
OdpowiedzUsuńJesus
Annabelle była z reguły oazą spokoju. Nie unosiła się emocjami; zawsze opanowana, cicha i kulturalna. Ciężko jednak znosiła głupotę niektórych uczestników i uczestniczek programu, być może przez dzielącą ich różnicę wieku, a być może przez to, że po prostu zazdrościła im takiego luzackiego podejścia do życia. Po tym co przeszła, nie pamiętała już czym jest beztroska, seks bez zobowiązań; tak naprawdę jej ostatnie zbliżenie z mężczyzną miało miejsce prawie dwa lata temu. Najchętniej złapała by jakiegoś pierwszego lepszego faceta, żeby zaspokoić swoje potrzeby, ale wiedziała, że nie może, bo wyrzuty sumienia i strach zjadłyby ją bez litości. Nie przeżyłaby drugiego incydentu takiego jak ten, który wydarzył się na oczach milionów telewidzów, drugi raz nie potrafiłaby udźwignąć takiego ciężaru. Od tamtego wydarzenia minęło 1,5 roku, a ona wciąż nie potrafiła zostawić tego za sobą. Dlatego była grzeczna i sumiennie wykonywała swoją pracę.
OdpowiedzUsuńJedna z uczestniczek programu była nad wyraz problematyczna. Ann nie należała do osób, które lubią wywoływać zamieszanie, więc często prosiła montażystę o wycięcie paru scen z jej udziałem. Wiedziała, jak bardzo działa telewidzom na nerwy; na Facebooku pod każdym postem pojawiał się komentarz w stylu nie mogę patrzeć na Isolde. Co za kretynka który miał setki, a czasem nawet tysiące like'ów i reakcji. Ludzie naprawdę mieli jej serdecznie dość, a co najciekawsze, gdy pojawiała się na ekranie na dłużej niż minutę, notowano znaczny spadek oglądalności. Ludzie naprawdę jej nie znosili, a Annabelle nie mogła pozwolić, by publiczność odchodziła sprzed telewizorów tylko z powodu jej występu.
Udała się do willi uczestników, przy okazji kierując na siebie wzrok wszystkich, po czym udała się w stronę pokoju Isolde. Zapukała, a gdy usłyszała proszę przekroczyła próg pomieszczenia.
- Witaj, Isolde. Nazywam się Annabelle Blum, jestem rzeczniczką prasową Funlove i chciałam z tobą poważnie porozmawiać. - odparła, po czym usiadła na łóżku i wyprostowała swoją ołówkową spódnicę. Z torebki wyciągnęła telefon, odpaliła Facebook'ową aplikację programu i pokazała jej komentarze. Ludzie prześcigali się w kreatywności, jeśli chodziło o wymyślanie epitetów opisujących Isolde. Praktycznie żaden wpis nie był pochwałą w jej stronę.
- Jak widzisz, widzowie nie przepadają za tobą, Isolde. Wiem również, że jest to twoja zasługa, a konkretniej twojego... nieodpowiedniego zachowania względem innych uczestników i bardzo wulgarnego języka. - mówiła spokojnym, rzeczowym tonem, jak przystało na osobę na takim stanowisku. - Chciałabym cię poprosić o to, byś choć trochę złagodniała, przynajmniej na jakiś czas. Gdy pojawiasz się na ekranie, widzowie zmieniają kanał, a później często już nie wracają. - wyjaśniła, przenosząc na nią uważne spojrzenie czarnych oczu.
Annabelle
Przyglądał się jej reakcji, wciąż z uniesionym kącikiem ust. Widział też, jak zerkała na kawę z burbonem, więc stanął nieco bardziej jej ją zasłaniając - a refleks miał niczego sobie.
OdpowiedzUsuńWidząc jej potępiające spojrzenie stwierdził, że prawdopodobnie nie jest zbyt spostrzegawcza. On nawet po tym łyku czuł od niej zapach alkoholu, ale jeżeli by się skupiła, wiedziałaby, że on z kolei nim nie pachniał. Może teraz, jak miał na kołnierzyku parę kropel, ale nie jak podchodziła. Tym bardziej, że się o niego opierała dość bezczelnie więc miała możliwość zweryfikowania tego. Kawa całkiem dobrze przykrywała zapach burbona na odległość, ale nie z bliska.
- Nie. No tak niestety nie będzie. - Zmierzył ją wzrokiem z góry na dół. Skoro nie lubiła handlować swoimi zachowaniami, to co ona tu w ogóle robiła? - Słuchaj, obojętne mi jest za kogo tam myślisz, że was uważamy. Nie chcesz, to nie rób. Ale kawy nie będzie. - Wzruszył ramionami. Nie miał czym się martwić, bo nad tym programem, pomimo takiej fabuły a nie innej, pracowały głowy, które potrafiły wydobyć w ludziach najgorsze zachowania i to nie przekupstwem. Wszystko zależy od okoliczności. - To tobie powinno zależeć, by wygrać, ja tylko dałem ci możliwość na podniesienie swoich szans.
Kiedy powiedziała o plamie, zmrużył lekko oczy.
- Wolałabyś, żebym cię zignorował i poszedł zmienić koszulę, wiedząc, że i tak będziesz tu na mnie czekała? - Uniósł brew do góry i nieznacznie się uśmiechnął.
Anthony McGraham
Jesus uwielbiał wywoływać wokół siebie zamieszanie. Prowadził notes, w którym miał imiona wszystkich uczestniczek, które otrzymywały specjalne kategorie od A do D. Kategoria A była dla tych, które chciał zaliczyć na wszelką cenę i miał zamiar dołożyć wszelkich starań, a kategoria D dla tych, które, oczywiście, bzyknie, ale wiedział, że nie będzie się musiał specjalnie starać i nie musi się spieszyć. Wiele imion zostało już skreślonych, a obok nich dopisana ocena w skali od 1-10. Jego notes był słynny w programie, telewidzowie nie przepadali za nim z uwagi na jego materialistyczne podejście do kobiet, ale on bawił się świetnie i przestał przykładać uwagę do pieniędzy. Już nie zależało mu na wygranej.
OdpowiedzUsuńIzzy działała mu na nerwy. Pieprzona, wiecznie niedostępna księżniczka. Potrafiła się z nim tylko przekomarzać i jak na złość, odpychała wszelkie jego zaloty, choć świetnie wiedziała o jego umiejętnościach i rozmiarach, o których rozpowiadały inne uczestniczki programu. Frustrowała go jej obojętność, nie mógł patrzeć na jej imię w kategorii A - tak bardzo chciał ją skreślić, dopisać ocenę, że w końcu nie wytrzymał i... to zrobił. Dopisał jej w ocenie marną trójkę, a w pokoju zwierzeń tłumaczył to tym, że traktowała jego penisa jak królik marchewkę. Podobno wszystko działo się poza kamerami, w małej klitce ze środkami do czyszczenia. Jego historia była na tyle składna, że ludzie uwierzyli w nią bez wahania, a on cieszył się tą świadomością, choć, cóż... Chętnie zrobiłby z nią to, o czym opowiadał przed kamerami naprawdę. Popchnąłby ją na łóżko, wszedł jej w tyłek, żeby bolało, żeby poczuł satysfakcję z tego, że wygrał. Złapałby ją za włosy, wsunął palce w jej wnętrze...
Uspokój się, to zwiększę ci ocenę z 3 na 3,5. - odparł z rozbawieniem, gdy popchnęła go na ścianę. Jakby nigdy nic, ściągnął z siebie spodnie, a później bokserki, stanął więc przed nią całkiem nagi.
- Odsuń się. Mam zamiar się umyć, chyba nie chcesz mieć nieświeżego kutasa w ustach, króliczku? - zaśmiał się ze swojego, notabene, prześwietnego żartu. Rzucił swoje spodnie i bokserki na parapet za nią. - Chyba, że ty chcesz go umyć, to możesz wejść ze mną. - dodał, a na jego ustach pojawił się iście szatański uśmiech.
Jesus
aaaaaabsolutnie nie, bardzo dziękuję i w ramach podziękowań funduję ekspresowy odpis <3
Jasne, nie śpiesz się :) Jesusa możesz przełożyć przed Ann, nie pogniewam się :D
OdpowiedzUsuńJesus
Zaśmiał się na jej słowa o tym, że dostałby jedynkę. Każda mówiła o nim to samo – cham, dupek, prostak, a potem szukały majtek po pokoju. Dziewczyny lubiły skurwieli, ona też ich lubiła, widział to w jej oczach, musiał tylko odpowiednio ją podejść, odpowiednio to rozegrać... Była na tyle ciekawą osobowością, że może nawet zapamięta jej imię. Isabel... Jak na taką pyskatą dziewczynę nazywała się całkiem niewinnie.
OdpowiedzUsuń- Gwarantuję, że te dwadzieścia jeden centymetrów wypełni szczelnie i twoje gardło, i cipkę. - stwierdził, po czym uśmiechnął się szeroko, ale ten uśmiech szybko zszedł z jego ust, gdy jej ręka tak mocno i brutalnie zacisnęła się na jego członku. Zaskoczyła go i kompletnie się tego nie spodziewał, a ból bardzo szybko zaczął promieniować na całe jego ciało – mogła go uderzyć w twarz, złamać mu rękę, ale zadawanie mu bólu poprzez narzędzie rozkoszy było poniżej pasa. Jego palce po krótkiej chwili owinęły jej gardło, odcinając gwałtownie dopływ tlenu. Dopiero, gdy puściła swoją dłoń poluźnił ucisk swojej ręki, ale nie całkowicie.
- Chciałem cię potraktować ulgowo, ale widocznie na to nie zasługujesz. - stwierdził i w momencie gdzieś zniknął ten wesoły głupek, z którym ludzie zazwyczaj mieli do czynienia. Przycisnął ją swoim, kompletnie nagim ciałem do ściany, wciąż trzymając rękę na jej gardle. Był od niej dużo wyższy i dużo silniejszy, dlatego wyswobodzenie się teraz z jego ucisku graniczyło z cudem. Atmosfera stała się bardzo gęsta.
- O co chodzi z króliczkiem? Dowiesz się w najbliższym odcinku. Ale zachęciłaś mnie, bym poszedł do pokoju zwierzeń i dopowiedział jeszcze parę ciekawych faktów. Wszyscy mi wierzą, Isabel. Każdy usłyszy o tym, jak ochoczo lizałaś moje jaja i nieumiejętnie robiłaś mi dobrze. Jak wyczesywałaś sobie spermę z włosów, żeby iść na śniadanie. - mówił spokojnym tonem, który przypominał nieco ton psychopaty. Nic tego nie zapowiadało, a on... pocałował ją. Na początku w bardzo zwierzęcy sposób, ale później łagodniej.
- Ale mogę też wszystko to odszczekać. Przyznać się, że kłamałem. Pod warunkiem, że pozwolisz, żebym spuścił ci się na twarz. Szybki, niezobowiązujący seks, nikt się o nim nie dowie. Tylko ja i ty... - jego dłoń zacisnęła się lekko na jej pośladku. Odsunął się od niej. Wszedł pod prysznic, jakby nigdy nic i puścił wodę.
- Daj znać, jak się namyślisz! - przekrzyczał głośno szumiącą wodę.
Jesus