; ;

31 sierpnia 2017

How does it feel to be manipulated by someone you don't even know?


29 lat ♦ Montażysta ♦ Ukrywa swoje istnienie, by nikt nie przeszkadzał mu w pracy ♦ Miłośnik herbaty, cichych nocy na zewnątrz i filmów szpiegowskich
zwierzenia / powiązania

Pierwszy do wstania z łóżka, ostatni do pójścia spać - każdy dzień Nicholasa składa się z niezliczonej ilości przepracowanych godzin. Kiedy nie może wynieść pracy do współdzielonego kampera, to pozwala zamknąć się na klucz w wydzielonym dla ekipy skrzydle posiadłości. Wtedy siedzi cierpliwie, przy horrendalnej ilości kubków z mocną, niesłodzoną herbatą, nad materiałami dostarczanymi mu przez reżysera i działa magią montażu, by odcinek jak najbardziej trafił w gusta widzów, którymi... W gruncie rzeczy bardzo gardzi, bo oglądają to... Coś pod czym nawet ciężko mu się podpisać.
To samo z uczestnikami tego show na których patrzy z góry i nawet nie stara się tego ukrywać - w końcu jak można budować karierę na czymś tak prymitywnym, jak uprawianie seksu na stole bilardowym? Napier trafił na plan Funlove, zastępując na ten sezon starego montażystę, bo potrzebował dużej ilości pieniędzy na przyszłość i wielkie plany, a "najpopularniejsze show tego kraju" mogło mu to szybko zapewnić. Po jakimś czasie znienawidził się za tą słabość i bezmyślny, ewidentny krok ku torturze jaką teraz przechodzi na tej wyspie.
Wbrew pozorom i przekonaniu o własnym talencie, niestety nie mógł przebić się dalej niż amatorskie produkcje za które dostawał marne grosze. A miał w końcu ambicje! I na pewno nie są nimi te wątpliwe przyjemności oglądania "tych wszystkich scenek +18, na dodatek bez cenzury!" co często podkreśla góra. Robi to bo musi, a nie że czerpie przyjemność. Częstokroć łapie się na tym, że wiele rzeczy na które pozwalają sobie uczestnicy nie robią już na nim wrażenia, bo wydają się sztucznie nadmuchane i po prostu tanie.
Podoba mu się jednak jedna rzecz, zwłaszcza wtedy gdy dostaje wolną rękę, by "podgrzać trochę show" - to jak może zepsuć tak sprytnie knute przez uczestników plany, choć oni nawet nie wiedzą kim Nicholas Napier jest. Przepuścić przez materiał coś, co nie powinno się tam znaleźć? Zrobić z potencjalnej zwyciężczyni zwykłą prostytutkę? Może odkryć potajemnie nagrane tajemnice niewiadomego? Z czarnego charakteru zrobić rozmemłanego wrażliwca, niszcząc przy tym długo budowany wizerunek zakapiora? Sam nie wie czemu sprawia mu to taką radość, ale jest w tym jakaś samolubna żądza zemsty za to, że siedzi w tym parszywym miejscu i trzyma go kontrakt. Za jego własną, chwilową głupotę.
Bo w tym zdystansowanym, szanującym przejawy inteligencji, chłodnym mężczyźnie o kąśliwym języku i aparycji młodego programisty nikt nie zauważa zagrożenia w budowaniu kariery na tym błyszczącym rozpustą statku, dryfującym ku telewizyjnej karierze. Po prostu wpada ci w oko, kiedy sennie przewija się korytarzami ku swojemu stanowisku pracy lub gdy w rzadkim czasie wolnym wychodzi do miasteczka, ale zaraz o nim zapominasz. Może to jest błąd? W końcu w dobrze zabezpieczonym dysku kryje się wiele tajemnic o których niewiele osób wie.


_____
Witam się serdecznie - mam nadzieję, że będziemy się dobrze bawić i rozkręcimy show :)
Wizerunek: Ben Whishaw jako Q
W imieniu muzyczka. Podlinkowałam jeszcze zdjęcia :)

W razie czego mail: szarlotka.z.lodami.i.dzemem@gmail.com

26 komentarzy:

  1. [Isla też nie jest zbyt zadowolona z tego, że znalazła się na wyspie, ale i ona przybyła tu dla kariery i pieniędzy, więc myślę, że nasza dwójka może się w pewnym stopniu dogadać :) Ja to bym zrobiła z nich współlokatorów w jednym z kamperów, bo czemu nie, może być zabawnie! Co ty na to?
    No i oczywiście witam serdecznie i życzę dobrej zabawy!]

    Isla

    OdpowiedzUsuń
  2. [Wyobrażam sobie, że Damien będzie powstrzymywał się za każdym razem przed krzyczeniem nerd wyszedł ze swojej samotni, gdy Nicholas pojawi się poza montażownią. Pewnie raz się nie ugryzł na czas w język i cały odcinek musiał oglądać swój gorszy profil i niekorzystne ujęcia... Zmierzam do tego, że teraz na pewno jest dla Twojego uroczego pana bardzo miły, hah!
    Niezwykle ciekawa postać Ci wyszła, z intrygującym drugim dnem, bo faktycznie, kto by się spodziewał, że niedocenienie montażysty może wiązać się z takimi konsekwencjami. No, no. Witam i życzę udanej zabawy!]

    Damien

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za miły komentarz i to pierwszy, więc tym bardziej miło XD
    O kurczę, wizerunek mojego kochanego Q ♥ Nie odmówię wątku takiej postaci, zwłaszcza że jest montażystą, a ja mam już pomysł, co by tu zrobić. Nie ukrywam, że Roan od początku by próbował "przekonać" osoby pracujące przy produkcji, by pokazywały go najczęściej i najlepiej tak, żeby ludzie go pokochali. Próbowałby też z Nickiem ;> Nie mam nic konkretnego, jak i kiedy, ale jeśli jesteś zainteresowana takim wątkiem, możemy coś razem pomyśleć :D
    Oh, Roan jest pełen niespodzianek, więc niejedne drzwi zostaną zamknięte. I tak zdradziłam sporo, choć w taki sposób, że nikt nie zrozumie XD

    OdpowiedzUsuń
  4. [Interesujący. I dobrze się o nim czyta. Można powiedzieć - reżyser rządzi na papierze, ale to właśnie w rękach TEGO niepozornego chłopaczka kryje się realna władza... Hm. Ja się go trochę boję. Britney mniej, ale ona się nigdy nie przyznaje.

    Dobrych wątków życzę!]

    B R I T N E Y

    OdpowiedzUsuń
  5. [Oh, naprawdę? Szkoda :( Byliby fajnymi współlokatorami :D Ale przeżyję, bo pomysł super! Zacznę nam niedługo.]

    Isla

    OdpowiedzUsuń
  6. [Patrząc na zdjęcia, miałam w głowie jedną myśl, że z Nicholasem mogą by,ć problem ( a swoją drogą, uwielbiam to imię <3) cześć, hej, witam Cię serdecznie na blogu! W razie chęci, zapraszam do siebie :D]
    Eleanor

    OdpowiedzUsuń
  7. [I wychodzi na to, że niepozorny montażysta może zawojować świat :D Znaczy się, jak tylko będzie chciał to pokaże inną twarz niektórych uczestników :D Łoo, nie wiem czemu, ale już do niego pałam sympatią. <3 Serio. A w ogóle to: hej! Bo zapomniałam się przywitać :P]

    Jimmy

    OdpowiedzUsuń
  8. [Hej, mam postać reżysera - właśnie ją opublikowałam i tak czytając kartę twojego pana, myślę że mogliby się dogadać. Anthony jest trochę za bardzo kontrolujący więc pewnie sam chciałby oglądać ujęcia i trochę przyglądać się pracy montażysty, ale oprócz tego mogliby czasem się napić i pogadać? I chciałabym takie relacje zaproponować.
    Plus... planuję zrobić jeszcze panią (o ile dostanę na nią pozwolenie), która by się zajmowała dźwiękiem, a jak wiadomo mistrzostwo świata to idealny kadr i do tego jeszcze muzyka, albo inny dźwięk i pomyślałam, że oni też mogliby mieć fajną relację. Mogliby razem "podgrzewać show" xd
    Jeżeli by ci pomysły odpowiadały, to moglibyśmy zrobić tak, że ty byś jeden zaczęła - na przykład do Anthona, a ja potem zaczną postacią żeńską?
    Tak jakoś mi się zamarzyło, co ty na to?]

    Anthony A. McGraham

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo cieszę się, że odbiór karty jest taki pozytywny. Pierwotnie miała być uczestniczką, ale stwierdziłam, że zdecydowanie miałaby uraz do występowania przed kamerą, więc zrezygnowałam z tego pomysłu. Przeczytałam kartę Nicholasa i daaamn - jeśli chodzi o charakter, ten "wycof" od wszystkiego, są jak zaginione rodzeństwo. Pewnie też ma coś za uszami, a jeśli jeszcze nie ma, to będzie miał! Oboje trafili tu poniekąd z niechęcią, tylko i wyłącznie dla pieniędzy, może warto tu znaleźć jakiś punkt zaczepienia? Nie każda relacja damsko-męska musi być romansem, więc może ich skumplujemy? :D Niestety wymyślanie to nie mój konik, ale jak na coś wpadniesz, to zaczynam w try miga!

    Annabelle

    OdpowiedzUsuń
  10. Mijam się z nim na korytarzu. To dzień zwierzeń. Uczestnicy i ekipa. Nie wygląda mi na uczestnika, ale program trwa dopiero chwilkę, nie wszystkich jeszcze znam. Większość to i tak tylko śmieszni ludzie. Wyuzdani, wulgarni, trochę bardziej tylko popierdoleni ode mnie. To powinno mnie pocieszać, prawda? A sprawia, że każdy dzień na wizji jest kolejnym dniem przez udręczenie, ale przecież wszyscy mamy w tym jakiś swój cel.
    Opieram się o ścianę za sobą, ze splecionymi na piersi rękoma. To zaskakujące, jak spokojną mam twarz. Obiektyw zwykle widzi mnie wściekłą. To ta banda idiotów tak na mnie działa. Głupota ludzka mnie drażni. Mężczyzna, który wychodzi z pomieszczenia nie wygląda jednak na kretyna. Okulary na pól twarzy stwarzają jego wizerunek trochę bardziej żałosnym, ale nie idiotycznym. Przechylam głowę na bok, żeby ocenić go z innej perspektywy, ale ta wiele się nie zmieniła. Chłopak... mężczyzna? Nie wygląda ani trochę bardziej atrakcyjnie, ani bardziej głupio. Jest taki... nijaki. Czy on trafił na dobrą wyspę?
    – Kojarzę cię — rzucam od tak, nie tylko dlatego, że mi się nudzi. Oczywiście kłamię, nie mam pojęcia kim on jest, ale próbuję złapać jego uwagę.
    — Wydaje ci się, że jesteś lepszy od nas, prawda?
    Prycham. Ma coś nieprzyjemnego w sposobie, w jaki patrzy, a raczej może unika spojrzenia? To lekceważenie? Raczej nie strach.
    — W czym jesteś lepszy?
    To pytanie retoryczne. Gdyby ktoś spotkał nas na ulicy. Mnie i jego. Na niego nikt nie zwróciłby nawet większej uwagi. Tutaj jest inaczej. W tym miejscu jest wyjątkowy. Zaryzykowałabym stwierdzeniem: nudny.
    Gdybym mu tej nudy nie zazdrościła...

    Isolda
    // mam nadzieję, że nie masz mi za złe wątku niespodzianki. Po prostu Nick wydał mi się szczególny. Ma bardzo ciekawą kreację. Połączenie outsidera z haterem. Plus wpasowanie go w te realia. No musiałam z nim coś zacząć. <3

    OdpowiedzUsuń
  11. [Och, cóż za zaszczyt! Dziękuję za miłe słowa; trochę się bałam, czy ktoś przypadkiem mojej kreacji nie weźmie za bardzo na poważnie, bo Damien to bohater bardzo... ironicznie stworzony. A że odbierasz go w taki sposób, w jaki napisałaś, to tym bardziej jest mi niezmiernie miło!
    Ha! Cóż, to byłoby na pewno interesujące, gdyby zechciał manipulować nagraniami, a został na tym przyłapany. Myślę, że uda nam się to ciekawie rozwinąć, bo dlaczego miałoby nie. Obiecuję więc zacząć i dzięki za podsunięcie pomysłu!]

    Damien

    OdpowiedzUsuń
  12. [Nie, nie nie xD On nie stoi nad i nie kontroluje co powinno być i nie narzuca xD Kontrolowanie ogranicza się do tego, że przyjdzie posiedzieć obok, popatrzeć na ujęcia, ewentualnie zaproponuje coś i liczy na dyskusję, żeby wybrać to co jest lepsze xd Na pocieszenie dodam, że akceptuje fakt, że może się pomylić xD
    Chyba, że chciałabyś, żeby znali się dłużej - na przykład dlatego, że kiedyś już współpracowali nad czymś tam.
    Co do dziewczyny to mi się właśnie marzy, by tak sobie nabijali się z innych z tych ujęć i nie wiem, nu... tak powiedzmy, że przyjaźnili? Albo dopiero zaprzyjaźnili?

    Konkretny początek... Nie, chyba nic konkretniejszego]

    Anthony A. McGraham

    OdpowiedzUsuń
  13. Chłopak albo mężczyzna, dalej do końca nie mam co do jednego czy drugiego pewności, odwraca się do mnie przodem. To ten sweter mnie myli, nie pozwala mi jednoznacznie go sklasyfikować. Przez sposób w jaki na mnie patrzy, dostrzegam w nim pewną „dorosłość”. Zresztą jesteśmy na planie, na którym nie ma miejsce dla niepełnoletnich. Jakże ironicznie… bo niektórzy wyglądają, jakby dopiero co starli mleko z twarzy.
    W tym momencie dowiaduję się, że wygląd potrafi zmylić. Słychać irytujący dźwięk zwieńczenia stawów wypełniających się powietrzem. To dźwięk wyłamywanych palców. Krzywię się automatycznie. Auć. Ręka, którą kilka dni temu zaleczałam u naszego doktorka, zaczyna mnie boleć. Zginam palce dłoni w pięść, całkiem instynktownie i już teraz wiem, że nie da się lubić gościa, którego mam przed sobą. Powinnam go pamiętać, ale zupełnie nic nie przychodzi mi do głowy, kiedy na niego patrzę. Wygląda na młodego geniusza albo nerda. Może jedno i drugie, ale ma ten szalony błysk w oku, którego nie lubię. Ten sam, jakim patrzyło na mnie kilku ludzi w życiu. Bestialski. Nie wiem dlaczego przyszło mi do głowy to porównanie.
    Usta chłopaczka poruszają się dziwnie… w jakichś słowach. Kurde. Zaskoczył mnie. To nie tak, że to co powiedział jest dla mnie niejasne, czy jestem za głupia, żeby to zinterpretować. Dwadzieścia cztery godziny na dobę spędzam z osobami o IQ równym mojemu tapczanowi w pokoju. To zwyczajne, że powoli się do tego przyzwyczajam. Każda uwaga bardziej błyskotliwa niż tępo rzucane obelgi na wizji, jest stokroć bardziej wymagająca, a mój mózg chyba już przeszedł w tryb wyciszenia. Dlatego marszczę brwi próbując nadążyć za Jego rozumowaniem.
    — Nie pytałam o to co ja o tym myślę.
    Staram się brzmieć trzeźwo. Przejść z powrotem w tryb czuwania.
    — Powtórzę, bo z jakiegoś powodu łapiesz trochę opornie. Dlaczego wydaje ci się, że możesz być lepszy?
    Słyszę swój glos dochodzący z piersi i brzmię trochę pretensjonalnie. To dlatego, że gość, jakiego mam przed sobą działa mi jednakowo z uczestnikami na nerwach. Jego wypowiedź. Wyniosła i chłodna. A nie wygląda na takiego, którego stać byłoby o chłód. Co z nim jest nie tak?
    — Bo nosisz sweter ze sklepu: „wszystko za dolara”? Jasne. Godne wyróżnienia.
    Serio. Mam wrażenie, że producenci kupują uczestnikom ciuchy w klubie GoGo. Pech chciał, że większości z nim w tych łaszkach „do twarzy”.

    Izzy
    // spokojnie, nie zatarłaś dobrego wrażenia, tylko je jeszcze poprawiłaś! ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. Trafił mi się mądrala. Może to niedobrze, ze tak od razu daję po sobie poznać swoje sfrustrowanie, ale nic dziwnego, że po jego słowach przewracam oczami. Chłopak, pomimo pierwszego wrażenia, jakie budzi, nie wydaje mi się niepewny siebie, żeby musiał powstrzymywać się od swoich opinii, więc prostą drogą dedukcji dochodzę do wniosku, ze jest pasywno-agresywną łajzą, arogancko przemilczającą wiele kwestii. Przez własne zobojętnienie. Zwyczajnie nic go nie obchodzi. My go nie obchodzimy. Najgorzej nie wywierać na rozmówcy żadnego wrażenia, dlatego dobrze, żeby On miał o mnie jakieś zdanie. Nie mówię tu o budowaniu wizerunku w kamerach. Kamery widzą co chce pokazać kamerzysta i zmontować montażysta. W obiektywie jestem pyskatą, wulgarną laską, ale w prawdziwym życiu chciałabym żeby ktoś się ze mną liczył. Miał swoją opinię na mój temat. Nie odbierał mi mojego człowieczeństwa, tylko dlatego, że wydaje mu się, że mnie zna. Takie Jego lekceważenie zaczyna mnie drażnić. To cud, że jeszcze nie szarpię go w złości za sweter za dolara.
    Zaciskanie zębów i taksowanie go zimnym spojrzeniem widocznie przynosi mi chwilową ulgę, ale to tylko czasowe, zaraz przestanie działać. Wystarczy tylko, że… o właśnie. Już się odezwał. Cholerny gnojek. To niedobrze, że zbliżył się na kolejne kilka kroków. Perspektywa walnięcia go w twarz staje się coraz bliższa i bardziej kusząca.
    Dlaczego mam wrażenie, ze wtedy przegrałabym tą rozmowę?
    — Za dwadzieścia lat, kiedy spojrzysz sobie w oczy, przypomnisz sobie czasy swojej świetności, kiedy zarabiałeś, zgaduję, dobre pieniądze na tej produkcji i jeszcze za mną zatęsknisz.
    Nie, nie za mną konkretnie. Tak zadufana w sobie nie jestem, nie oszukuję się zresztą, że jutro będzie znał moje imię. Szczególnie zresztą, ze nimi się nawet nie wymieniliśmy. Zresztą to i tak zna tylko Tristan. Zatęskni do nas wszystkich. Do uczestników, bo wypełniamy mu portfel pieniędzmi z reality show, którego wyraźnie nie lubi.
    — Bezrobotny, w wyciągniętym swetrze, już nie z uroczymi szkiełkami, a z denkami od słoika zamiast oprawek na nosie, będziesz czekał na odgrzewaną przez siebie zimną pizzę… — Tak tylko sobie przewiduję, że wtedy będzie sam. Żałosny i bez pracy, bo nie wyobrażam sobie, że bez zmiany nastawienia jakaś kobieta, bądź pracodawca go zniesie. Nie mógł być tak dobry w tym, co robi, prawda? Cokolwiek by to nie było. — …i nie będziesz miał nic innego do roboty niż fantazjowania o tym, że 90% z nas nic sensownego nie zrobiła ze swoim życiem. Możesz się tym pocieszać już teraz, ale wiesz co? Zamierzam być tym 10%.
    Szlag! Jak każdy z nas tutaj. Co znaczy, że przynajmniej 90% będzie się myliło i zakładało te wspomniane, śmieszne łaszki na darmo... ale przecież nie mogę mu po prostu przyznać racji.
    — Ale i tak będziesz musiał postarać się bardziej żebyś za dwadzieścia lat nie spojrzał sobie w oczy z cieniem zażenowania na wspomnienie, że ktoś złamał ci tu nos.
    Nie. Wyjątkowo to nie będę ja, ale jeśli będzie się tak puszył, ktoś na pewno mnie w tym wyręczy.
    — Z tej perspektywy nie wyglądasz już na takiego odważnego — prycham z politowaniem, bo patrzę na niego nieco z góry. Może to kwestia tych piekielnie niewygodnych butów na koturnie. Pseudo pasujących do rewolucyjnego wizerunku, jaki producenci próbują na mnie sprowadzić, ale mam wrażenie, że i bez nich byłabym trochę chyba wyższa od niego.
    Dlaczego więc odnoszę wrażenie, jakby próbował mi udowodnić, że to ja patrzę na niego z dołu?

    Izzy

    OdpowiedzUsuń
  15. Annabelle wciąż walczyła z demonami przeszłości. Noc, w której zabijała męża, śniła jej się co najmniej trzy razy w tygodniu, budziła się zlana potem i przerażona. Łykała parę tabletek uspokajających, w nadziei na to, że znów zaśnie, ale zawsze zastawał ją świt. Jej życie przepełnione było lękiem – wszędzie węszyła spisek, wszędzie widziała kamery, które miały ją upokorzyć. Prysznic brała w bieliźnie, regularnie sprawdzała czy w jej kamperze nie ma kamer, a seksu nie uprawiała od dwóch lat, czyli od czasu nagrania pamiętnego video. Jednak mimo ogromu chamstwa, z którym spotkała się ze strony ludzi, zawsze starała się być miła i kulturalna, choć niektórym idiotom i idiotkom tutaj najchętniej splunęłaby w twarz. Cicha, małomówna, ubrana w dopasowaną, ołówkową spódnicę, wysokie szpilki, w idealnie ułożonej fryzurze i delikatnym makijażu. Niepozorna morderczyni,
    Po incydencie w prognozie pogody błyskawicznie została zwolniona z pracy. Wiedziała, że nie ma już szans na występy w publicznej telewizji – była skreślona. Jedyne oferty pracy, które dostawała, obracały się wokół branży porno. Szczęśliwie udało jej się dostać pracę w Funlove, była przeogromnie szczęśliwa, bo nie miała za co opłacić już czynszu. Jej zapał szybko został jednak ostudzony, gdy dostała anonimowy list, z krótką, ale mrożącą krew w żyłach wiadomością - ”Mój wzrok z nieba sięga wszędzie. Zapłacisz za to, co zrobiłaś, z moją i czyjąś pomocą.
    Twój mąż”

    Zimny pot oblał jej plecy, a nogi się pod nią ugięły. Trzęsącymi się dłońmi sięgnęła po tabletki uspokajające; wzięła całą garść i zapiła dużą ilością wody. Położyła się na łóżku, czując, jak jej strach stopniowo mija, ustępując miejsca senności. Zasnęła. Śnił jej się mąż, który przytulał ją i mówił, że jej wybacza, ale budząc się, nie pamiętała nic.
    Od tamtej pory uważnie obserwowała każdą mijaną osobę. Wszyscy wydawali się za głupi na to, co umyśliła rodzinka jej męża. Tylko jeden osobnik przykuwał jej uwagę – montażysta, Nicholas. Zawsze zdystansowany, wyalienowany, cichy i kulturalny. Obserwowała go, a czasem miała wrażenie, że on obserwował ją. Pewnego poranka obudziły ją promienie słońca wpadające przez okno; wstała, by zaciągnąć rolety, a na chodniku ujrzała Nicholasa. Speszył się jej widokiem. Jasne, to mógł być tylko przypadek, ale mógł też regularnie pojawiać się pod jej oknem.
    Jej podejrzenia osiągnęły maksimum, gdy któregoś dnia wręczył jej klucze od jej kampera, mówiąc, że je zgubiła. Nie podziękowała, nie powiedziała nic, jedynie wzięła klucze i weszła do kampera, po czym sprawdziła, czy wszystko w nim jest na swoim miejscu. Coś jednak nie było – komputer był włączony. Wszystko ułożyło się w całość. Ukradł jej klucze, szperał w jej komputerze, wyszedł, chciał jej podrzucić klucze do torebki, ale nie wzięła jej ze sobą, więc próbował wcisnąć jej kit o tym, że je zgubiła. Pieprzony wysłannik rodziców jej męża, jej życie już i tak było zrujnowane, ale oni mieli się nad nią pastwić do samej śmierci.
    Wiedziała, że rzucanie bezpodstawnymi podejrzeniami będzie głupotą, dlatego zdecydowała, że wejdzie do jego kampera, tak jak on wszedł do jej i znajdzie dowody na konspiracje z rodziną Joley. Obserwowała go parę dni i poznała jego hasło do komputera, a przy okazji zaobserwowała, że zawsze, ale to zawsze zamyka kampera, tylko nie na noc – i noc była jej jedyną szansą. Ustawiła budzik na trzecią w nocy, wstała, przemyła twarz, umyła zęby, naciągnęła na siebie czarny, satynowy szlafrok sięgający do połowy uda i skierowała się w stronę mieszkania Nicholasa. Delikatnie nacisnęła klamkę, po czym weszła do środka. Drzwi do sypialni były uchylone; chłopak spał w najlepsze. Otworzyła jego laptopa, wklepała hasło, po czym zaczęła szukać czegokolwiek – pliku o podejrzanej nazwie, zdjęć, zalogowała się nawet na jego pocztę. Nic, nic, nic... Była tak zabsorbowana szukaniem, że nie usłyszała wstającego Nicholasa.

    Annabelle

    OdpowiedzUsuń
  16. [Dziękuję! :) I wiesz, jeśli tylko naszych panów uda się wcisnąć w jakąś sytuację razem to nie ma problemu, można spróbować coś stworzyć pomimo różnicy, po której stoją stronie :) Zresztą, mogą stanowić dla siebie fajny kontrast :D]

    Jimmy

    OdpowiedzUsuń
  17. [Ramona już jest - jeżeli masz ochotę - mogę zacząć xD]

    Ramona King

    OdpowiedzUsuń
  18. O, panie. Zapomniałam już jak zwykła, intelektualna rozmowa bywa męcząca. Wieczna czujność, obserwacja swojego rozmówcy, doszukiwanie się nieścisłości w jego słowach i zdradzenia jakichś emocji w gestach serio, nadwyrężało od tygodnia przytłumione instynkty. Same jego zbędne czynności z kolei rozpraszały moją uwagę. Każde poprawienie okularów, zgięcie palców, podniesienie dłoni do ust. W jakim celu?
    — Daj już spokój.
    Mrużę oczy, bo przez to całe skupianie uwagi, tracę ostrość, a może to przez tą diabelską mieszankę burbonu i kawy, jaką wypiłam z rana przez omyłkę, myląc ją ze zwykłą latte? Ughh… połączenie alkoholu i kofeiny jest dla samobójców. Kładąc dłoń na karku, jestem zmęczona. Nie pozą, bo wbrew pozorom, tu, przed kamerami, żadnej nie odgrywam. Serio, łatwo mnie wkurzyć. I serio, tak samo łatwo na wizji, jak i poza nią, a to, że kamery nie spoczywają teraz centralnie na nas, nie może sprawiać, że mężczyzna (czy chłopak? – dalej się nad tym zastanawiam) może czuć się całkiem bezpiecznie.
    — Z tym „proszę” i sztuczną grzecznością. Przez jednoczesne prezentowanie dobrego wychowania i obelg w jednym zdaniu, jakoś straciłeś na wiarygodności. Zmień pracę, jak tutaj ci się nie podoba.
    Mimochodem spoglądam za jego spojrzeniem. Pokazuje mi, jakbym nie wiedziała, rachunek prawdopodobieństwa, udowadniając mi, że moja racja się zupełnie nie kalkuluje. Mistrzem z matmy w szkole nie byłam, ale…
    — Potrafię rachować.
    Mój głos może mu się wydawać znużony? Powinien. Bo z całkowitym znudzeniem próbuję mu uzmysłowić, że nie wszyscy my, którzy bierzemy udział w tym programie, intelektem zrównujemy się z pierwotniakami pokroju pantofelka. I chociaż liczy się dla nas wygrana, nie ta, osiągana wszelkimi środkami. Nie musiałabym intrygować i knuć, gdybym, jak większość, sympatię publiczności próbowała zdobyć rozszerzeniem nóg. Bo jeśli ktoś spytałby mnie o zdanie, są do tego odpowiednie placówki, w których na tych konkretnie aktywnościach się więcej zarobi – na gwarantowanej nagrodzie. Aż dziwił mnie fakt, jak wielu uczestnikom ten mały szkopuł jakoś umykał.
    Jemu natomiast nie umyka nic. Pozostaje bierny i obojętny w tej dyskusji, a w jakiś sposób, wszystko dokładnie analizuje, nie zapominając użyć moich słów przeciwko mnie. Skubany. Scenarzysta? Tak sobie zgaduję. Mój ślepy traf może mieć jakiś związek z wyszukanym słownictwem, drobiazgowością, dbałością o szczegóły i łatwością z jaką manipulował słowem, choć nawet się nie starał. Chociaż… może wszystko to wygrały binokle i sweter. Okulary = człowiek oczytany = scenarzysta, a sweter = człowiek nieprzykładający uwagi do stroju = wizjoner. A jego wizja zmierza ku temu, żeby odebrać mi własną kreatywność. Dlatego, żeby mu coś udowodnić, ściągam buty. Jednak bez nich jesteśmy równego wzrostu.
    A żeby dać dowód temu, czemu chciałam, punkt widzenia mi się wcale nie zmienił od perspektywy patrzenia.
    — Nie, perspektywa mi się nie zmienia. dalej nie wyglądasz na odważnego. To jednak chodzi o to coś kreatywnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale czuję, że odchodzę od tematu. Od samego początku przecież chciałam tylko wiedzieć, czy chce mieć go po swojej stronie czy przeciwko sobie? Dlatego w końcu pytam bezpośrednio:
      — To kim ty tu jesteś?
      Bo chcę wiedzieć, czy powinnam na niego uważać. Wydaje mi się dość… dwulicowy. Chociaż nie, to raczej brzydkie słowo. Jego wolałabym określić jakimś ładniejszym. Skoro i tak nie może mi czytać w myślach i nie może się dowiedzieć, że właśnie myślę: intrygujący.
      — Szlag…
      Wszystko popsuł. Dodając o dwa zdania za dużo. A mógł być nawet ciekawy…
      — Tak, bo właśnie o to mi chodzi.
      Przewracam oczami. Poddaję się. Nie da się mu wybić z głowy, że nie jestem ciemną masą, walącą ślepo głową w ścianę, dla publiki. Dziwić mu się? Sama łapię się na tym, że tylko Tristana mam tu za kogoś wartego uwagi.
      — To słodkie… że nawet pamiętasz, co robię na wizji. Przystopuj, bo jeszcze pomyślę, ze się zakochałeś — dorzucam z przekąsem w ramach odwetu, bo choć raz udało mi się coś co sam powiedział obrócić przeciwko niemu. Chociaż nie oszukuję się, że nie był to komentarz wysokich lotów. Błyskotliwością nie zgrzeszyłam. Szkoda, bo w jakiś sposób to ujmujące, kiedy inteligentny człowiek ma Cie za półgłówka. Tymi pół-inteligentami z wizji, jakoś się mniej przejmuję.

      Izzy

      Usuń
  19. [Szybki risercz po zapisaniu się ukazał mi wielką listę nastolatków, którzy nieźle się dorobili (głównie w informatyce) i stwierdziałam, że młody też może być :D Co do Playboy'a - Nam Taehyun był na okładce koreańskiego Playboy, mogę źle pamiętać, ale był chyba pierwszym facetem czy coś? (http://www.koreaboo.com/buzz/nam-taehyun-beats-sulli-first-cover-playboy-korea/) Tam to troszkę inaczej działa, bo nie skupiają się na rozbieranych sesjach, a modzie, stylu życia itp. :D
    Dzięki za powitanie i nawzajem (nigdy nie wiem co odpisywać :c)
    Ja chce ten wątek, bo Nick mi się od razu spodobał :)! O, może w ten sposób - Nicholas będzie sobie tam coś montował, mój się tam przypałęta, bo on sobie lubi chodzić po planie i nic nie robić i sobie będzie stać obok, patrzeć co Nick tam kombinuje, a tego to bedzie irytowało czy coś i się zapyta tak nie miło czy jakoś czego on chce i czy w ógle ma pozwolenie na podglądanie pracy innych i wgl i reszta na bieżąco już?]

    Sam Donghae Min

    OdpowiedzUsuń
  20. [Dałam pomysł, to możesz zacząć ;)]

    Sam Donghae Min

    OdpowiedzUsuń
  21. [Mam rozumieć, że nie zaczynamy?]

    Anthony & Ramona

    OdpowiedzUsuń
  22. ["krótko" to jest 5 zdań; "lać wody na początku" xD Nie lubię lania wody, bo na cholerę mi 3 akapity opisów, które nie dodają nic do akcji, nie pchają jej do przodu, tylko wypełniają przestrzeń, w której mogło się coś zdarzyć...]

    Donghae kręcił się po planie cały dzień. Stwierdził, że czas zobaczyć czy ten sezon przyniesie więcej zysków niż strat, jak sezon III, który był prawie totalna klapą w porównaniu do reszty sezonów. Mało zróżnicowanych postaci, każdy zachowuje się tak samo, nudne schematy po raz kolejny na ekranie, nawet jemu - osobie, którą bardzo łatwo zabawić, było ciężko patrzeć.
    Najwyższy czas przejść się po włościach i skontrolować nabytki. [nie wiem jak to tam ma niby wyglądać, więc bullshiting my way through this] Koło południa, po opuszczeniu domku, który znajdował się głęboko w lesie, dróżką skierował się na polanę na której stały przyczepy ekipy. Pokręcił się tam kilka godziny, po czym przeszedł się na plażę. Został tam zaczepiony przez parę uczestniczek, z którymi chwilę porozmawiał. Zdawał sobie sprawę z kamer naokoło i mentalnie zanotował, żeby skoczyć później do montażysty, aby poinformować go o tym, że kamera nr 3 oraz 8 uchwyciły jego rozmowę z paniami oraz to jak w wodzie prawie utopił go jeden chłopak, myśląc, że jest on uczestnikiem. Są to rzeczy, które nie powinny znaleźć się w odcinku gotowym do emisji. Osoba odpowiadająca za montaż z pewnością deceni jego informację.
    I oczywiście nie byłby sobą, gdyby nie zapomniał. Do późnego wieczora spacerował, potem rozmawiał ze swoją asystentką o natchodzącym przetargu z japońską firmą, na którym powinien pan być, panie Sam. Gdy skończył skierował się do małego budynku-wielkiego kontenera, w którym odbywała się magia montażu filmu, dżwięku i tym podobnych. Tuż przed drzwiami zastał mężczyznę, który właśnie miał iść zamykać. Razem zajerzeli do środka i była tam tylko jedna osoba.
    - Nick, montażysta - pokręcił głową. - Zawsze zostaje do późna.
    Koreańczyk poprosił mężczyznę o klucze z obietnicą zamknięcia i odniesienia kluczy do jego przyczepy jeszcze przed świtem (spojler: nie zrobi tego).
    Wszedł do pomieszczenia i na chwilę stanął za chłopakiem, patrząc na to co robi. Miał założone słuchawki, więc Donghae postanowił mu nie przeszkadzać, aż sam nie wstanie. Zakręcił kluczami na palcu i odwrócił się w poszukiwaniu jakiegoś krzesła, które zaraz przysunął w pobliże miejsca pracy Nicholasa. I jeśli wyciągnął telefon, żeby wysłać snapa sytuacji swojemu przyjacielowi, nikt nie może go winić.

    [btw, czy mogę trochę kierować twoją postacią (nie że będę to robić, pytam na zapas) w stylu, że wtedy się odwrócił albo że gdzieś poszli albo coś zrobili? // Poniosło mnie z pisaniem :x]

    Donghae Sam

    OdpowiedzUsuń
  23. [Ooo... nie oglądałam Rapo, ale po Twojej mini-recenzji zdecydowanie muszę to zrobić i przekonać się ile ma w sobie Mason z tej postaci, o której mówisz! :)
    A do Ciebie i tak miałam pisać, bo Nicholas jest tak odmienny od Masona, że oni po prostu muszą się znać! Cross będzie pewnie robił wszystko, żeby wykrzesać z Nicka trochę energii. Albo będzie się starał go wkurzyć, żeby ten pokazał jakieś emocje. Także bawmy się... a najlepiej kłóćmy w wątku! :D

    Mogę Ci zacząć wątek niespodziankę? <3 (niespodzianką będzie to, jak zacznę, bo niestety już spaliłam, ostrzegając o wątku)]

    Mason Cross

    OdpowiedzUsuń
  24. [No myślałam, że ty zaczniesz u Tony'ego a ja tutaj Ramoną xD]

    Ramy zawsze była inna. Zaczęło się od drobnostek, takich jak inny gust muzyczny, niż jej rówieśnicy; inne brania - bardziej buntownicze. W końcu odzywki. Nic więc dziwnego, że ludzi też zaczęła inaczej traktować.
    Ten program był dla niej swego rodzaju przełomem. Z Anthonym współpracowała od lat przy wielu projektach i z jego nauk wyniosła wiele. Między innymi, że ekipa powinna być jak rodzina - nawet jeżeli się kogoś nie lubi - wciąż rodzina. Aktorzy, to z kolei po prostu pionki w grze, w której ona i reszta ekipy trzyma karty w ręce.
    To się sprawdzało. Anthony po prostu umiał stworzyć taką atmosferę. Nigdy nie była pewna, czy była ona prawdziwa, czy po prostu sztucznie stworzona na potrzeby serialu/filmu/musicalu czy programu przy którym pracowali. Była i tylko to się dla niej liczyło.
    Tutaj było tak samo. A przynajmniej ona się tak czuła, co było dużym ułatwieniem dla niej. Łatwiej jest być sobą, gdy masz poczucie, że jesteś akceptowany. Liczyła się z tym, że jest to sztucznie stworzony świat, ale ona miała jak się rozwijać.
    Sypała więc pomysłami, jak poruszać pionkami w grze. Utrudniała im życie, czymś tak niezwykłym jak muzyka. Nie zastanawiała się nad tym co czują i z jakimi doświadczeniami kończą ten program. Nie znała ich. Tyle tylko, że pamiętała imiona. Głównie po to, żeby Anthony wiedział, jak się do nich zwracać, jak czegoś chciał, albo jak oni przychodzili.
    Nicholas więc należał do rodziny. Zresztą tu przynajmniej nie musiała udawać. Lubiła do niego wpadać, zajmować swój ulubiony fotel, zwijać się na nim i rozmawiać, albo patrzeć na jego pracę. Jego montaż był też dla niej wybawieniem, gdy nie wiedziała jaką piosenkę podłożyć pod dane wydarzenie. Lubiła po prostu patrzeć jego sposobem.
    Dziś jednak zmierzając do jego lokum niosła w ręce dwie kawy i szła z czymś zupełnie innym. Zapukała kilka razy do drzwi, po czym łokciem naparła na klamkę i bezpardonowo weszła do środka. Postawiła kawy na biurku i rozejrzała się za fotelem.
    - Mam muzykę pod ten nonsens który zadział się zaraz po obiedzie. Taką dynamiczną, myślisz, że dałoby się to odpowiednio wkręcić w scenę? - Wyciągnęła z kieszeni pendrivera.

    Ramona

    OdpowiedzUsuń
  25. (Ja nie narzekam, im mniej osób obchodzę tym mniejszy stres oki . Dziękuwa ślicznie za naprawiające moją zaniżoną pewność we własne możliwości <3)

    —william

    OdpowiedzUsuń