; ;

28 sierpnia 2017

+18



B r i t n e y  D o u g h
w branży porno znana jako Cookie Dough
(ale do słodkiego ciasteczka jej daleko)

26 lat / modelka i aktorka porno / czarny charakter
ma w głowie wiele projektów - teraz tylko zebrać kasę!


_____________________________________________________________

Zawodowo liże cipki. Nie ma się co oburzać - robi to, właśnie tak, zawodowo, trzy do pięciu dni w tygodniu, kilka razy dziennie; po każdym nagraniu masaż twarzy i maseczka, obowiązkowo. Liże je różnymi metodami, bardziej lub mniej namiętnie; młodsze i starsze, jedną lub dwie, co tylko wymyśli reżyser. W każdym razie - liże z całą pewnością i pięknie rozegranym zaangażowaniem, są dowody, choć bez oszałamiającej kariery. Można powiedzieć, że miłośnicy gatunku rozpoznają ją na ulicy, ale daleko do sygnowanej jej nazwiskiem sztucznej pochwy. Nie myśl, że ją tym zagniesz. Naprawdę nie ma wstydu.

Co ma - to siebie. I swoje sprecyzowane plany, dokładniej biznes plan, bardzo konkretny i w dalszym czasie zapewniający jej świetlaną przyszłość: setki osób liżących jej tyłek; metaforycznie, tym razem. Britney ma, jak to się mówi, ambicje. Britney ma głowę na karku. Nic do stracenia. A przy tym brak cierpliwości, szatański charakter i silne przekonanie o tym, że jest bardziej pracowita od każdego uczestnika tego debilnego programu. Britney przyszła tu zdobyć pieniądze, ponieważ pierwszy milion trzeba albo ukraść, albo właśnie wygrać. Britney przyszła grać - a ponieważ z zawodu jest aktorką, można jej wsadzić w paszczę każdą kwestię, dać do rozdmuchania każdą dramę. Niech tylko ma pewność, że się jej to opłaca; niech wie, że dzięki temu podskoczy kilka punktów wyżej na ekranie wyników. Widzowie kochają śliczne dziewice lub najpodlejsze z czarnych charakterów. Britney kocha niezależność, którą dają pieniądze. Britney kocha pieniądze. Britney za właściwą sumę zrobi Ci takie show, że będziesz musiał zmienić sobie pieluchę.

Chodź więc, przywitaj się, a później przełknij smakowicie wyglądającą truciznę, bo Britney jest jak oset, którym ktoś obrzucił Ci twarz. Wszystko, co od niej usłyszysz, jest okrutnym kłamstwem, wszystko, co zobaczysz, jest grą - ale, jak to z kłamcami bywa, i tego nie możesz być pewnym. Co więc jest absolutnie oczywiste? Britney dba o interesy jednej osoby.

Swoje.
_____________________________________________________________


Nie jest taka zła, jak ją opisałam. Jest gorsza. Enjoy!

8 komentarzy:

  1. // Hej, zgadzam się z poprzednim autorem na shotuboxie. Brit jest świetnie wykreowaną postacią, że aż ma się chęć stworzyć kogoś specjalnie pod nią. Osobiście delikatnie tylko rażą mnie wulgaryzmy, ale z drugiej strony takie było zamierzenie i pokazało twarde realia i konkret z życia Britney, który kształtuje jej charakter, motywując ją do takich a nie innych zachowań. Karta przygotowuje też na – domyślam się po jej treści i odpowiedzi w zwierzeniach – wymagającą grę, więc... cel osiągnięty! A przy okazji, wbrew wszystkiemu, kreacja bardzo przyciąga oko, właśnie najbardziej treścią.

    Słowem, raz jeszcze: hej.

    Isolda

    OdpowiedzUsuń
  2. (A mogą rwać sobie i włosy z głowy, byleby to nudne nie było :) hej, cześć, dziękuję za powitanie, no i zapraszam na wątek :D)
    Eleanor

    OdpowiedzUsuń
  3. [Britney już ma kisiel w majtach, nie ukrywaj. Ale zachwyt odwzajemniony! Wspaniała karta, pochwały w pełni uzasadnione; cudownie napisana, kontrowersyjna, ciekawa, z pazurem, no MRAU. A gwiazdy porno na blogach jeszcze nie widziałam, chwalę za ten oryginalny pomysł.
    Wątek zacznę, jak zawsze, bawmy się świetnie.]

    Damien

    OdpowiedzUsuń
  4. [O kurcze, niezła pani :D Ale Isla raczej będzie trzymała się od niej z daleka. Chociaż trochę o to trudno, skoro jest asystentką makijażystki i zapewne często coś jej poprawia na twarzy. No ale, dzięki za powitanie i również witam :3]

    Isla

    OdpowiedzUsuń
  5. [Hej! Dzięki za przywitanie i ultra miłe słowa. Uśmiałam się przy "chłopaczku", ale tak naprawdę pozytywnie, bo w sumie to jest takie smol-baby o którym nikt nie myśli :D
    No powiem ci, Britney jest kontrowersyjna jak na standardy blogasków - pyskata, bez oporów, skupiona na celu, no i bez wstydu, ale nie jest to nudne a wprost przeciwnie. Szalone i nieprzewidywalne. Jak najdłużej prowadź taką ciekawą postać :)
    Jeśli Britney się nie boi i nie przeszkadza ci wątek z kimś z ekipy to może młoda Cookie Dough ma ambicje narozrabiać w następnym odcinku? :D]

    Nicholas

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej! Pierwszy i największy fan Britney zgłasza się do wątku :D

    Jesus

    OdpowiedzUsuń
  7. Blisko dziewięćdziesięcioprocentowa wilgotność powietrza rujnowała jego fryzurę, a przez to ujęcia, a przez to jego doskonałe samopoczucie, nie wspominając o tym, że montażyści uparcie wstawiali w jego sceny podkład z Marylina Mansona. Damien nie był więc zadowolony z rozpoczęcia kolejnego sezonu, pisząc do swojego menadżera łzawe wiadomości, aby wymyślił coś i zabrał go z tej piekielnej wyspy, choć później zmuszony był do spacerowania po plaży i machania rękami, byle tylko złapać jakieś zalążki zasięgu. Udawało się rzadko. Odnosił wrażenie, że wszystko, dosłownie w s z y s t k o próbowało zrobić mu na złość, ale starał się nie martwić zanadto, pomny słów makijażystki, że na jego twarzy pojawiła się nowa zmarszczka. Musiał za wszelką cenę zapobiec kolejnym podobnym tej tragediom, wobec czego uśmiechów też szczędził, choć akurat za to producentka, za pośrednictwem asystentów, rzucała w niego różnymi przedmiotami, krzycząc do słuchawki, że ma pokazać te śnieżnobiałe zęby, za które studio zapłaciło... albo mu je zabiorą. Nigdy nie był pewien, czy żartowała czy nie, jej ton głosu nigdy nie wskazywał na ironię, co było dość przerażające i jednocześnie dziwnie atrakcyjne. W każdym razie! To był kolejny zły dzień, och, jak bardzo los mu nie sprzyjał.
    Obudził się z zsuniętą maseczką, wylał Martini na garnitur od Gucciego, przypadkiem wepchnął trenera personalnego do basenu, gdy szukał odpowiedniego światła na idealne selfie, a na stołówce skończyło się jego ulubione mleko sojowe, sprowadzane z dalekiego, stałego lądu. Ostatecznie rozważał więc nawet, czy nie powinien odpuścić sobie imprezy, którą zaplanowano na dzisiejszy wieczór, w ramach złapania oddechu oraz ostatecznego rozpoznania, czy uczestnicy nadadzą się do tworzenia dram oraz skandali. Pomijając więc producentów, dla ekipy był to dzień pozwalający na rozluźnienie się, ostatnią taką szansę przed wielomiesięczną, ciężką pracą, nad której rozpoczęciem Damien ubolewał chyba najbardziej. Jego pełne żalu westchnienia słychać było w całej willi, a kamerzyści nagrywali go z ukrycia, mając ambicję zrobienia na koniec kompilacji, która ukazywała, jak ogromną diwą był ich prowadzący. Sam Damien prychał z oburzeniem, ale nie denerwował się bardziej niż zwykle, bo określenie uznawał za komplement.
    Miał zamiar podtrzymać to wrażenie, a żeby to uczynić, nie mógł opuścić więc dzisiejszej imprezy. Wierzył zresztą, że głośna muzyka oraz odgłos rzygających osób nie pozwolą mu zasnąć i tak, dlatego po poczekaniu na efekt modnego spóźnienia, wyszedł ze swojego kampera i skierował się w stronę basenu. Willa nie była znacznie oddalona od części przeznaczonej dla ekipy, ale kamery zawsze ustawiały się w taki sposób, aby nie nagrać przypadkiem czegoś, co mogłoby zrujnować iluzję braku ingerencji jakichkolwiek stron trzecich w ten program. Zupełnie jakby osoby stojące za obiektywem, montażem, dźwiękim i scenariuszem nie istniały! Oczywiście taka była magia telewizji, że mróweczek się nie widziało, ale Damien nadal czuł się czasem źle, gdy takie kłócące się i szarpiące uczestniczki niszczyły tworzone godzinami przez scenografów ułożenie mebli w pomieszczeniach albo w ogrodzie. Rozejrzał się odruchowo, zerkając na wszystkich obecnych, jakby samym spojrzeniem chciał ocenić, czy w tym roku również liczyć mogą na jakąś awanturę połączoną z ciągnięciem za włosy. Oglądali to później pół nocy.
    – Ten, kto raz jeszcze zamówi u DJ-a Despacito odpada z programu jako pierwszy i nie obchodzi mnie, że i nas się nie odpada – powiedziała producentka wykonawcza do mikrofonu, oddając go w ręce stojącego przy konsoli biedaka z taką siłą, że ten zachwiał się i prawie spadł z podestu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piosenka rzeczywiście wybrzmiała o te... cztery razy za dużo, a po usłyszeniu ogłoszenia kolejka do DJ-a zmniejszyła się o połowę. Przyjemniejsze, mniej oczywiste melodie zaczęły pobrzmiewać więc z głośników, choć na parkiecie nie znajdowało się wiele osób; nie, wróć, stało tam sporo ludzi, po prostu nikt nie tańczył, chyba że ktoś zdecydowałby się określić w ten sposób kiwanie na boki. Poznawali się, wciąż badali grunt, zachowywali pozory. Przynajmniej większość, bo jednak, o dziwo, wciąż nie wszyscy decydujący się na wzięcie udziału w programie ukrywali swoje prawdziwe charaktery. Wierzył, że stojąca przy barierce dziewczyna jest jedną z takich osób, gdy uśmiechała się złośliwie i przewracała oczami, najwidoczniej niezbyt skora do zabawy, jeśli ta nie miała zostać nagrana i puszczona w telewizji.
      – Byłaś na castingu do poprzedniej edycji? Jestem przekonany, że skądś cię znam – powiedział, zabierając z tacy kelnera kieliszek Martini, którym miał ambicję się nie oblać.

      Damien

      Usuń