Sam Donghae Min
Hangul: 삼 동해 珉
(삼 - Sam - "las" (nazwisko)
동 - Dong - "wschód, wschodne/i", 해 - hae - "morze, ocean" (pierwsze imię)
珉 - Min - "jadeit"(drugie imię))
TATUŚ SYPIĄCY PIENIĄŻKAMI
W wieku 14 lat zaczął zarabiać pieniądze.
W wieku 18 lat był najbogatszym nastolatkiem w Azji.
W wieku 22 lat znalazł się w pięćdziesiątce najbogatszych ludzi świata.
Dziś, mając 25 lat jest w połowie tej listy.
Działa w przemyśle informatycznym, jest szefem koreańskiej potęgi, azjatyckim pionierem w zakresie technologi i progarmowania, podbija rynek światowy, jest współwłaścicielem koreańskiej wytworni muzycznej, znalazł się na okładce czasopism PLAYBOY oraz VOGUE, sponsoruje wiele programów rozrywkowych w Korei, działa charytatywnie, oddaje krew i czyta fantasy.
- tygodnik Time
- jest właścicielem wyspy, na której odbywa się program; podczas nagrywania, zazwycza jej nie opuszcza
- często ucieka z biura ze swoją prawą ręką/najlepszym przyjacielem, tylko po to by nie siedzieć w zamknięciu
- uwielbia naturę, kosmos i zwierzęta
- posiada wiele tatuaży
- wszyscy mówią do niego panie Sam (nawet starsi od niego uczestnicy i ekipa), ewentualnie Min, Donghae jest zarezerwowane dla bliskich
- podczas II sezonu miał (zbyt) zażyłe stosunki z dwójką uczestników (tak, jeden z nich wygrał), wie o tym ekipa oraz uczestnicy, wszyscy są zobowiązani do milczenia przez kontrakt, który za złamanie go, nakłada na nich ogromne kary pieniężne i prawne
- ma swój mały zespolik
- wydaje się zdystansowany i oschły, ale ma 25 lat, więc jest jeszcze głupi i dziecinny i wystarczy go lepiej poznać - chcieć poznać bez czerpania z tego kożyści - aby się o tym przekonać
- powinien nosić okulary
tak na prawdę nie wie co się dzieje w jego życiu
- łatwo zaskarbić sobie jego przychylność, a co za tym idzie - bonusy
Twarzy użyczył Nam Taehyun, tytyłu użyczyła piosenka The Maine - Lonely. Klikamy w czerwone, bo to linki/zdjęcia, pierwsze zdjęcie też się rusza.
(Umierałam przy robieniu tego wszystkiego, więc błagam, nie mówicie, że jest brzydko ;-;) Lubimy odpisywać nie za długo (0-2?? słów), a szybko. Mail: megilaz@gmail.com
[Cześć :D Przepraszam, że Cię zakryłam swoją kp. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe i życzę wielu udanych wątków ;)]
OdpowiedzUsuńTristan
[Hm... a ja bym się na wątek skusiła xd wolałabym co prawda by Ramy nie mówiła mu na "Pan", chyba że ma się go bać xD Co w sumie byłoby całkiem ciekawe dla niej xd Co powiesz?]
OdpowiedzUsuńRamona King
[Nie spodziewałam się tak młodej osoby na "stanowisku" sponsora, a tu jak można się zaskoczyć :) Szybka kariera i wielkie pieniądze, aż dziw bierze jak on to zdołał ogarnąć. Nicholas z całą pewnością nie będzie wiedział o jego sprawie z 2 sezonu, więc tajemnica jest bezpieczna haha.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy przypasuje ci moja postać do wątku, ale i tak zapraszam - Nicholas jest nowy stosunkowo na planie więc może dużo nie wiedzieć o Samie.
Powodzenia i baw się dobrze!
P.S. Mogę się mylić, ale czy w Playboyu na okładkach nie są same laski? Na Playgirl już prędzej, ale nie wiem czy oni nie zakończyli działalności w 2015 roku :)
[Patrz, dzięki za linki - miło zawsze dowiedzieć się czegoś nowego o życiu i kulturze innego kraju :D To prawda, branża elektroniczna to jednak zupełnie inne poletko, a w sumie w dzisiejszych czasach młodzi ludzie są bardzo obrotni i ambitni więc nic nie stoi na przeszkodzie.
OdpowiedzUsuńDobry pomysł na początek. Nicholas raczej życiem ekipy się nie interesuje więc nawet może nie znać postaci sponsora (wiedzieć że jest to i owszem, ale kto konkretnie... :D). To co, późna noc, Nicholas zamknięty w skrzydle dla ekipy a tu Sam i dalsza akcja - chcesz zacząć, ja mam zacząć? Jak nam wygodnie :)]
Nicholas
[Dobra krótkie, bo nie chce ci też lać wody na początku]
OdpowiedzUsuńŚciągnąłem niemrawo okulary, odkładając je na stolik, i przeciągnąłem leniwie. Od ponad dziewięciu godzin ślęczę przed monitorem przerabiając i montując wszystkie sceny dostarczone mi przez reżysera. Nie wiem, co było z tym tygodniem, ale autentycznie... Nie miałem na czym pracować. Dwoiłem się i troiłem, ale wszystkie scenki były żałosne - nawet jak na większość uczestników tego programu. Tanizna, kicz oraz sceny seksu gorsze od większości filmów pornograficznych z lat osiemdziesiątych.
Nie puściłby tego nawet na reklamę hotline.
Coraz bardziej zaczynał irytować mnie ten dzień, ta robota i to, że nikt nie robił sobie nic z moich próśb o lepszej jakości materiały. Wydawało im się, że rzucą kilka marnie nagranych ochłapów, gdzie jedna z uczestniczek prowadzi romans z drugą dziewczyną i widzowie kupią to bez żadnych efektów specjalnych. Przecież oni widzą to już co każdą minutę!
Ignorancja ludzi dookoła czasem mnie osłabiała. Dobrze, że powoli to skrzydło posiadłości pustoszało, bo jeszcze brakowało mi stojących nade mną osób, kłócących się o to jak to źle wyglądają w danym kadrze i czy nie jest to moim zadaniem, by to naprawić.
Nie, kiedy najwyraźniej brakuje ci predyspozycji by stać przed kamerą.
Westchnąłem, uspokajając się powoli. Nie mogłem denerwować się z tak żałosnych powodów. Zupełnie jakbym pracował tutaj pierwszy dzień, a tak nie było.
Wstałem z krzesła i poszedłem zrobić sobie herbatę. Nie widziałem już nikogo w wielkim pomieszczeniu - najwyraźniej wszyscy stwierdzili, że mają dzień wolny i nic tu po nich.
Przynajmniej jest spokój i cisza, nie przeszkadzała mi samotność. Cieszyła nawet bardziej niż ogrom ludzi, jacy się tu czasem przewijali i hałasowali.
Po dziesięciu minutach usiadłem znowu na stanowisku i nałożyłem słuchawki na uszy. Przewijałem materiał, spoglądając czasem na zegarek skryty pod rękawem swetra - za niedługo ktoś powinien tu przyjść i oznajmić, że albo idę albo mnie zamykają do rana.
Usłyszałem, że ktoś wszedł do pomieszczenia, ale nie odwróciłem się - najwyraźniej ktoś czegoś zapomniał. Uczestnicy się tu nie dostaną, no chyba że... Ktoś z ekipy ich wpuści.
Ale to już nie moje zmartwienie.
Nicholas
[Kurczę, przyznam szczerze, że nie wiem jak mieliby zacząć tę "znajomość", ale jeśli masz jakiś pomysł, to możemy pokombinować z wątkiem. :) Na pewno łączy ich to, że nie mają problemu z pieniędzmi. To tak w ramach podpowiedzi.]
OdpowiedzUsuńMason Cross
[O! Witam serdecznie sponsora :D Właśnie się tak zastanawiałam kto mógłby zasponsorować taki program XD I już mam odpowiedź, choć w sumie to nadal ciekawe dlaczego pcha w to kasę... Udanej zabawy tutaj z nami życzę! ;)]
OdpowiedzUsuńJimmy
(pls no hate my ryże musimy trzymać się razem i tak dalej
OdpowiedzUsuńhtml jedyny przyjaciel wielorybów jednak ec h)
—willywilly
[psia mać, przegapiłam twoje opublikowanie się i zdążyłaś pierwsza skrobnąć coś pod kartą Asha. Dlaczego zastanawiałaś się czy się zapisać? :o jak ja tylko zobaczyłam na bloggerze twój nick, to od razu wyczekiwałam twojej karty. I cholera jasna, jak mogłabym zapomnieć?! Tamten wątek na zawsze pozostanie w moim serduszku!]
OdpowiedzUsuńAsh
[Przepraszam! Naprawdę, nie pamiętam nawet dlaczego Ci nie odpisałam. Najpewniej miałam swój standardowy okres wycofania z internetów, a jak już wróciłam to było mi głupio. Na pewno nic się nie stało. A ja mam z tym swojego rodzaju problem, bo to znikanie zdarza mi się zdecydowanie zbyt często. Także naprawdę przepraszam, jeśli w jakikolwiek sposób Cię uraziłam ._. my fault.]
OdpowiedzUsuńAsh, a właściwie to bardziej Lex
[wybaczysz mi?._. ]
OdpowiedzUsuń[Yay! Zaproponuję, pod warunkiem, że powiesz mi co byś chciała od Asha? XD Dam wszystko!]
OdpowiedzUsuń[chodź na maila okej? dogadamy wszystko, a potem napiszę ci piękne zaczęcie.
OdpowiedzUsuńblackxbirdx@gmail.com]
[Cieszę się, że podoba ci się karta i powiem szczerze, że twarz wydawała mi się znajoma, ale dopóki nie napisałaś - nie miałam pojęcia że faktycznie jest znana - dzięki xd To może zacznę tak...]
OdpowiedzUsuńZawisła głową do dołu z jednej z niższych gałęzi jednego z drzew. Lubiła tę wyspę. Może mniej swoje lokum, bo nie miała gdzie trzymać całego swojego sprzętu muzycznego, ale naprawdę lubiła tu przebywać. Co do sprzętu - właściwie była to jej wina. Jak zaczynała tutaj pracę powiedziano jej, że może właściwie przyjechać tylko z ubraniami, bo wszystko jej zapewnią. To ona się uparła, że to musi być jej własna gitara, jej perkusja, jej prywatny mikser, jej gramofon, jej płyty wszelkiego rodzaju, jej kasety i cała masa innego sprzętu. Nawet pianino własne sobie tu sprowadziła. Nic więc właściwie dziwnego, że ledwo dało się poruszać i dojść do łóżka. Ważne, że wszystko działało, a ona mogła robić to co kochała najbardziej - muzykę.
Obecnie miała jakiś zastój weny. Myślała nad kolejnymi epizodami, do których powinna już mieć opracowany jakiś plan - przeszkody dla uczestników. Nie mogła na nic wpaść.
Włączyła więc sobie album The Darkes Days, weszła na tę gałąź i zawisła, zamykając oczy i rozmyślając. Wpadnie na coś. Zawsze wpadała. Z drugiej strony przeszło jej przez myśl, że sama też by coś przeżyła, bo ostatnio czuła się, jakby zapracowana i nieco mniej ruchliwa. A przy jej ADHD bardzo trudno było ją zadowolić. Kiedyś nawet proponowano jej udział w tym programie, ale nie potrafiłaby przejść na drugą stronę. Tu jej było przyjemnie. Prawie jak w domu.
Westchnęła głębiej i zabujała się nieznacznie.
Ramona
Przez ostatnie dni było mu naprawdę ciężko. Ludzie biorący udział w programie byli tak niesamowicie rozpuszczeni i dziwni, że Ash ledwo dawał radę z nimi wytrzymać. Jednak ponad tym wszystkim była rzecz, która spędzała mu sen z powiek i tworzyła ogromną gulę w gardle niepozwalającą mu na normalne spożywanie posiłków. Od kilku dni z niecierpliwością oczekiwał informacji od prawnika w sprawie przejęcia praw rodzicielskich nad swoją córką, której nie widział od dwóch miesięcy. Trudno mu było jakkolwiek funkcjonować. Jego mała księżniczka była gdzieś daleko, niedostępna, schowana przed nim przez jego byłą narzeczoną. Nie potrafił myśleć o niczym innym jak o jej ogromnych, błękitnych oczach i tych maleńkich rączkach.
OdpowiedzUsuńGłośne westchnięcie uleciało spomiędzy warg, kiedy usadowił się wygodniej na piasku. Czujne spojrzenie jego niebieskich oczu badało horyzont. Zupełnie pusty, spokojny ocean pochłaniał całkowicie jego uwagę. Cichutki szum drobnych fal i śpiew mew wwiercał się w jego umysł tak mocno, że nie zwracał uwagi na nic innego. Dopóki…
Dopóki jego telefon nie zawibrował, wyrywając go z transu, wręcz strasząc go. Drgając, szybko wydostał z kieszeni krótkich spodni urządzenie i zerkając na godzinę, przesunął palcem po dotykowym ekranie, odbierając.
— Jest dwudziesta druga, nie spieszyłeś się. — Rzucił z wyrzutem do znajomego prawnika, który prowadził jego sprawę. — Co masz?
— Cześć, Ash, też się cieszę, że Cię słyszę. — Odpowiedział z ironią głos w słuchawce. — Słuchaj stary, jest coraz gorzej. — Mężczyzna po drugiej stronie zamilkł na moment, a świat dookoła Asha zatrzymał się. — Nic na nią nie mamy, nic. Jest zupełnie czysta. Nie mamy podstaw, aby odebrać jej małą.
— Sam, Sammy, słońce ty moje. Nawet nie waż się mówić takich rzeczy. — Warknął, zaciskając mocniej palce na telefonie. — Musicie coś na nią znaleźć. Ona nie jest normalna! Mała nie może z nią zostać… — jego głos załamał się, a w oczach zabłysnęły łzy, które przełknął szybko. — Walcz o to, a nie dzwonisz do mnie, z takimi wieściami. Jesteś do cholery moim przyjacielem? Zapłacę ci dwukrotną stawkę, jeśli wygramy tę sprawę.
—To nie jest łatwe! Nie jestem w stanie nic zrobić, Ashy. Przepraszam, że Cię zawiodłem, ale to przegrana sprawa. Możemy walczyć o to, abyś widywał ją w weeke...
— Chcę ją na stałe! Nie będę ogłupiać dziecka, ona ma mieć pewny dom, kochającą rodzinę, a nie chorą na głowę matkę! — krzyknął do słuchawki, podnosząc się ze swojego miejsca.
— Przykro mi chło… — Czerwona słuchawka została naciśnięta jeszcze zanim Sam zdążył dokończyć zdanie, a zaraz po tym, telefon pofrunął kilkanaście dobrych metrów dalej, lądując w wilgotnym piachu.
A sam Ash, chowając twarz w dłoniach, opadł z powrotem na piach, powstrzmując się z całych sił od wybuchnięcia płaczem. To nie tak miało wyglądać.
Ashy