; ;

14 lutego 1995

Memento

        Zatrzęsłam dłońmi, mocniej wydychając powietrze z płuc. Poruszyłam głową raz w prawo raz w lewo, żeby rozgrzać szyję. Na zmianę stawałam na palcach i na piętach, przez co cała już się poruszałam. I kiedy w końcu usłyszałam swoje nazwisko, żywym krokiem wyszłam zza sceny i podeszłam do mikrofonu.
        - Przedstaw się, proszę.
        - Oczywi... - przerwałam na chwilę, ponieważ mój głos rozniósł się znacznie głośniej niż planowałam. Stuknęłam w mikrofon dwa razy i puknięcie również było hałaśliwe. Zmarszczyłam nieco brwi, ustawiając się nieco dalej i dokończyłam wypowiedź. - Oczywiście. Nazywam się Ramona King.
        - Witam cię. Jestem Anthony McGraham. Możesz zacząć się prezentować. - Skinęłam lekko głową, by nic już nie mówić, po czym cofnęłam się za scenę i wróciłam z gitarą. Przełożyłam pasek przez głowę i podniosłam kabel do podłączenia gitary. Uniosłam go do góry, dając znać dźwiękowcowi. Mimo to, kiedy już się podpinałam doszło do krótkiego, ale niemożliwie głośnego spięcia. Skrzywiłam się znów i odetchnęłam głęboko. Nieważne.
       Zbliżyłam się znów do mikrofonu, pamiętając, że mimo wszystko muszę być daleko od niego. Zagrałam parę akordów, po czym przerwałam i rozkręciłam dźwięk gitary na maksymalną głośność. Znów zagrałam, przez krótki moment zaciskając zęby. Odetchnęłam jeszcze jeden raz, nim zaczęłam śpiewać.
       - Heart beats fast colors and promises  - Zamknęłam oczy. Czułam zimny pot spływający mi po plecach. - How to be brave how can I love when I'm afraid to fall - Z każdym kolejnym słowem stawałam się coraz bardziej zirytowana, chociaż przecież piosenka była delikatna. - But watching you stand alone - A przecież specjalnie ją wybrałam! Miało być tak ślicznie, tak idealnie. - All of my doubt suddenly goes away somehow - Gotowałam się w środku ze wściekłości. - One step closer - Czy ja właśnie prawie wypadłam z dźwięku? - I have died everyday waiti... - Nie. No kurwa, nie. Koniec tego. 
        Przerwałam piosenkę. Puściłam gitarę, która po prostu zawisła na mnie, a ja zamachałam rękami na wszystkie strony, po czym dłoń ułożyłam na czole, żeby móc za światłem, które tak niesamowicie mnie piekło, dojrzeć dźwiękowca siedzącego na końcu sali.
        - Czy ty jesteś głuchy?! Zlituj ty żeś się! - wydarłam się głośno - Po pierwsze, ten mikrofon, to jakaś porażka. Myślałeś kiedyś, żeby zanim go rozkręcisz na pełny odlot, zobaczyć jakie możliwości ma osoba, która faktycznie go będzie używała? To się dopasowuje indywidualnie. Po drugie, to odsłuch powinien być nie tylko wokalu, ale też instrumentu, bo wiesz, kiepsko się śpiewa, kiedy się, do jasnej cholery, nic nie słyszy! Masz źle ustawione głośniki, zamiast wypełniać salę dźwiękiem, skupiają się na jednym punkcie i robią hałas. - przecedziłam przez zęby - Kiedy występujący podnosi kabel, to oznacza, że zamierza go wpiąć, więc powinieneś wyciszyć sprzęt, by nie było zwarcia, tłumoku. - uśmiechnęłam się złośliwie, a następnie dodałam akcentując każdego słowo: - Światło jest za mocne i za bardzo nakierowane na scenę. A tak właściwie, to po prostu mikrofon stoi w złym miejscu nie tylko względem światła, ale przede wszystkim akustycznie, baranie jeden! - Ledwo łapałam oddech od tego monologu. Obiecywałam sobie, że będę pokorna, a nie jak zwykle, toporna i wymagająca, ale jak ten występ mógł być dobry, jeżeli ktoś go psuł za mnie? - A gdybym nie chciała słyszeć gitary, to bym jej nie podłączała! - Krzyczałam już głośno. - Od tego masz te suwaki! Je się przesuwa, one nie gryzą! - Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że moje ręce na zmianę zaciskają się w piąstki i rozluźniają. Naprawdę nie zamierzałam tego robić, ale to była jakaś porażka.
        - Wybacz... - odezwał się chłopak z pierwszego rzędu. Reżyser chyba. - ...że ci przerwę. Ty chcesz rolę w musicalu prawda?
        - Tak. - Zawiesiłam głowę i jak najlepiej próbowałam przywołać skruszoną minę, choć wcale tak nie było. Należało mu się. - Bardzo mi zależy na tej roli.
        - Czemu? - Anthony rozsiadł się wygodniej, bawiąc się w dłoni długopisem. Nie spuszczał ze mnie wzroku. 
        - Nooo... - Próbowałam coś na szybko wymyślić, ale ta ciągła złość przysłaniała mi trzeźwy sposób myślenia. Kompletnie nie umiałam wtedy kłamać. Nie mogłam się skupić. W końcu westchnęłam. - Potrzebne mi są punkty do zaliczenia do szkoły.
         - Oh... Muzycznej?
         - Tak.
         - Musisz mieć więc cokolwiek co jest powiązane z muzyką lub dźwiękiem?
         - Tak. 
        - Okej... - podniósł się z krzesła i podszedł pod scenę. - I tak miałem wyrzucić tego gościa. - Wskazał za siebie na dźwiękowca, po czym potarł dłonią dwudniowy zarost, ewidentnie ważąc słowa, które chce mi powiedzieć. - Jeżeli miałabyś ochotę, mogłabyś zająć jego miejsce. - Zdecydował się w końcu.
        - Mogłabym? - Zadreptałam w miejscu i nie musiałam patrzeć w lustro, by wiedząc, że w moich oczach pojawiły się iskierki.
        - Mogłabyś. Miałabyś czterdzieści minut na przygotowanie tej sceny. Potem przesłuchania muszą dalej trwać. - Uniósł wyżej podbródek, po czym wyciągnął papierosa z paczki, którą trzymał w ręce i odwrócił się do mnie tyłem, zmierzając do wyjścia.
        - Zrobię to w trzydzieści dwie i zdążę z tobą jeszcze pójść zapalić. - Odpowiedziałam pewnie. Zobaczyłam jeszcze tylko, jak odwraca głowę w moją stronę i uśmiecha się lekko, po czym zabrałam się do roboty.

20/04/2011
 Rozpoczęcie kariery dźwiękowca

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz